wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 20

Leżałam na czymś kłującym. Poruszałam ręką i wzięłam to coś do ręki. Piasek? Zdziwiłam się. Otworzyłam oczy. Ujrzałam granatowe, bezchmurne niebo. Księżyc świecił oślepiająco, a gwiazdy mu także towarzyszyły. Dopiero teraz usłyszałam szum fal. Usiadłam bez zawrotów głowy. Naprzeciwko mnie było morze. Fale uderzały leniwie o brzeg. "Co ja tu robię?" zastanowiłam się. Nagle wspomnienia uderzyły we mnie, aż musiałam się położyć. Szpital, duszenie, Daniel, Upadła Anielica, Daniel, Las, Adam, pożar, Daniel, sen. Nie udało mi się obudzić. Jestem znów w śnie. Nagle usłyszałam kroki. Ktoś się skradał powoli. Usiadłam i się rozejrzałam. Nikogo nie zobaczyłam. Usłyszałam cichy śmiech. Wstałam i zaczęłam się rozglądać, ale i tak nikogo nie widziałam.
-Szukaj dalej-powiedział ktoś. Odwróciłam się. Za mną nikogo nie było.-Spójrz do góry.
Krzyknęłam. Nade mną wisiał, a raczej latał anioł. Miał czarne skrzydła, czarne włosy i czarne oczy.
-Adrian-szepnęłam.
-Brawo rozpoznałaś mnie, mimo że wygląd zmieniłem. Widzisz, to jest mój prawdziwy wygląd-anioł wylądował na ziemi i wskazał na swoje ciało.
-Czego ode mnie chcesz?
-Chcę cię z powrotem po naszej stronie-zatkało mnie.
-Co?
-Tak dobrze słyszałaś. Kiedyś byłaś po naszej stronie, póki Anioły Jasności cię nie porwały. Wiesz, kiedyś byliśmy też razem.
-Nie kłam mi w oczy. To nie jest prawda.
-Nie wierzysz mi?-pokręciłam głową.-To zobacz.
Zapadła ciemność. Nic nie widziałam. Nagle zobaczyłam błysk, który się powiększał, aż w końcu przybrał kształt ekranu kinowego. Znów błysnęło, tylko tym razem już mogłam rozróżnić kontury. Zobaczyłam Adriana w takiej postaci jakiej jest teraz. Chłopak o0bejmował dziewczynę. Czarne włosy, czarne oczy, jasna cera, czarne ubrania i czarne skrzydła. Zachłysnęłam się powietrzem. Tą dziewczyną byłam ja.
-Byłam anielicą?-zapytałam Adriana. On tylko pokiwał głową.
-Nie byłaś zwykła Anielica ciemności. Byłaś księżniczką. Anielicą, która miała przynieść zagładę światu.
-Nie to nie prawda-szepnęłam, ale jak na zaprzeczenie tych słów przewinął się kolejny slajd, na którym siedziałem na tronie razem z Adrianem.- To nie może być prawda.
-Uwierz w to. Aniołowie Stróże "wykradli" cię-powiedział Adrian, a na ekranie mogłam zobaczyć, jak zostaje porwana przez... Agnes.
-Agnes jest Aniołem Stróżem?
-Tak.
-To dlaczego wepchnęła mnie do składzika?
-To nie ona, tylko ja-westchnął Adrian i popatrzył mi prosto w oczy.-Chciałem byś trzymała się z daleka od Stróży, ponieważ im mniej dobra tym łatwiej przezwyciężyć złem.
-Jak to się stało, ze nie jestem już Anielicą?-tu został pokazany kolejny slajd. bitwa pomiędzy ciemną, a jasną stroną mocy, a ja stałam na uboczu.
-Widzisz, kiedy doszło do bitwy o ciebie, zostałaś postrzelona promieniem. Był on połączonym dobrem i złem. Kiedy Anioł dostanie takim promieniem, staje się człowiekiem, a każdy człowiek dostaje Anioła Stróża-byłam zdziwiona.
-Czy jest jakaś szansa bym znowu stała się Anielicą?- Adrian tylko się uśmiechnął. Był to przerażający uśmiech.
-Tak jest duża szansa-podszedł do mnie i złapał mnie w pasie. czułam, że się unosimy. Zaczęłam się wyrywać.
-Puść mnie-krzyknęłam.-Nie chce być taka jak wy.
-To poproś Daniela by się tu zjawił-zaśmiał się Adrian, machając ciągle skrzydłami.
-Nie.
-Oj czemu nie?-zapytał i się zatrzymał w  powietrzu.
-Prosił mnie o go bym go nie wzywała.
-A wiedziesz gdzieś go tu?-rozejrzałam się. Nigdzie go nie było. gdzie on jest. Poczułam szarpnięcie. lecieliśmy w dół. Zobaczyłam wielką dziurę.- Przygotuj się n a zmianę osobowości, bo jak wpadniesz do tej dziury staniesz się z powrotem sobą.
[-To niemożliwe-szepnęłam.
-Zaraz się przekonamy-poczułam, że uścisk zelżał. Mimowolnie krzyknęłam.
-Daniel!- chłopak ukazał się od razu obok.
-Puść ją!-warknął.
-jak sobie życzysz-zaśmiał się Adrian i mnie puścił, a jednocześnie skoczył na Daniela. Chłopak był szybszy i już leciał w moją stronę.
-Pomóż mi się obudzić, proszę-załkałam, gdy poczułam, że znajduje się w jego ramionach.
-Pomyśl o mamie, która przy tobie cały czas czeka. Pomyśl, że chcesz ją zobaczyć. Chcesz dotknąć jej dłoni. Chcesz powiedzieć, że wszystko jest dobrze- zamknęłam oczy i właśnie o tym myślałam. Daniel pocałował mnie w czoło, a wszystko co było naokoło zniknęło.

***

Usłyszałam znajome pikanie. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w szpitalu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam , że mama drzemie na pobliskim krześle, a za nią stoi Daniel. Był uśmiechnięty, ale to był uśmiech wymuszony. Podszedł do mnie.
-Jak się czujesz?-pokiwałam tylko głową, że dobrze. Po policzku poleciała mi pojedyncza łza.Daniel usiadł na moim łóżku, otarł łzę i chwycił mnie za rękę.-Wszystko będzie dobrze, nie pozwolę byś stała się Anielicą Ciemności.
Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam Daniela już nie było, za to mama się obudziła.
-Mama-szepnęłam bardzo cicho, bo tylko na tyle mogłam sobie pozwolić.
-Nina-mama podeszła do mnie i przytuliła mnie.-Wyjdziesz z tego, obiecuję.