poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 3

Przez godzinę byliśmy w klasie. Pani Fix powiadomiła nas, że nasz plan lekcji czeka na nas w sekretariacie. Jak zwykle pani gadała i gadała i gadała. Przypominała regulamin i prosiła aby do niego się stosować. Spojrzała na wielkiego chłopaka, który siedział na końcu wraz z dwoma innymi. Uśmiechnął się i pokiwał głową, na znak, że rozumie. Zauważyłam, że pod ławką skrzyżował palce.
-Dobrze, więc możecie pójść do sekretariatu po plany. Proszę jeszcze aby Nina, Daniel i Bob zostali tu na chwilę- siedzieliśmy na miejscach, dopóki wszyscy wyszli, a później podeszliśmy do pani Fix. Bob nadal trzymał się na uboczu, mimo że byliśmy tutaj tylko w czwórkę(licząc z panią).-Chcę abyście to dali swoim rodzicom do wypełnienia.
-Co to jest?-zapytał Daniel.
-Pewne potrzebne informacje-uśmiechnęła się do nas.-Przynieście to na jutro, a i sekretariat jest na parterze po lewej stronie od wejścia.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy. No może oprócz Boba i pani, bo oni zostali. Ciekawe o co chodzi. Zeszliśmy po schodach z drugiego piętra(nasza szkoła miała ich 3, a licząc z parterem to 4).
-Te schody nie mają końca-jęknęłam. Były wykonane prawdopodobnie z marmuru, połączonego z betonem. Były strasznie strome. Ciężko się schodziło.
-Nie marudź tylko chodź-wziął mnie za rękę i poszedł przodem. Przyspieszył tempa, prawie już zbiegaliśmy ze schodów. Zaczęłam się śmiać. Niestety pech chciał, że na ostatnim schodzie się potknęłam. Już miałam zaliczyć upadek, ale Daniel mi na to nie pozwolił. Złapał mnie. Poczułam przeszywający prąd na całym ciele. Uśmiechnął się do mnie.
-Nic ci nie jest?
-Nie wszystko w porządku-powiedziałam. Poszliśmy do sekretariatu. Gdy tylko weszłam, poczułam mocny zapach lawendy i duchotę. Chyba nie otwierali tu okna przez wakacje. W pomieszczeniu było jeszcze sporo uczniów, a sekretarka nie wyrabiała się z wydawaniem planów. Była to pani w średnim roku życia. Miała blond włosy, ale to i tak nie maskowało kilku siwych włosów. Była strasznie wysoka, może dlatego, że nosiła strasznie wielkie obcasy. Miała ubraną białą bluzkę, czarną spódnicę i czarną kamizelkę. Stanęliśmy w kolejce. Nikogo tu nie znałam, może dlatego, że były to osoby z innych klas. Drzwi co chwilę się otwierały i zamykały. Podekscytowane pierwszoklasistki krzyczały na cały sekretariat szukając osób, która ma z nimi lekcję.
-Czy możecie pocieszyć się na zewnątrz?-zapytała już zdenerwowana sekretarka. Najwidoczniej musiała słuchać takich wrzasków, od samego rana. Zrobiło mi się jej żal. Pierwszoklasistki wyszły obrażone, ale gdy tylko znalazły się za drzwiami, to można było usłyszeć ich piski. drzwi się otworzyły i weszła osoba z naszej klasy. był to ten chłopak, na którego zwracała pani uwagę. Obok niego stało dwóch chłopców, którzy także siedzieli obok niego w ławce. Zauważył mnie i podszedł.
-Kogo my tu mamy. Nina i ten no drugi. Jak mu leciało?-zapytał jednego ze swoich 'przyjaciół'. Niższy szepnął mu na ucho.-A tak Daniel. Jestem Adam, a to jest Tom, a tamten to David, a teraz nas przepuście.
-Nie- powiedział Daniel.
-Przepraszam co powiedziałaś?
-Nie.
-Chłopaki...- Tom i David podeszli w stronę Daniela. Oby dwoje się na niego rzucili. Uniknął ciosu i jednego i drugiego. Obok nich zrobiło się widowisko. Dwa na jednego i do tego Daniel wygrywał. Sekretarka się 'obudziła'
-Panowie stop-rozdzieliła bijących się. Przeważnie do Tom i David napierali, a Daniel robił uniki. Oni byli cali mokrzy, a on nic.-Kto to zaczął?
-On proszę pani- powiedział Adam, wskazując na Daniela.
-Ale to nie on-krzyknęłam. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Siedź cicho-szepnął Adam. Przeszedł mnie dreszcz.
-To oni- wskazałam na trójkę znajomych.
-To nie...-zaczął Adam, ale sekretarka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Zapomnę o sprawie, ale mam tu monitoring, więc w każdej chwili mogę to sprawdzić- powiedziała, a wszyscy zamilkli. Ustawili się znów w kolejce. Adam podszedł jeszcze do mnie.
-A były takie fajne plany, ale cóż teraz masz przerąbane- powiedziawszy to popchnął mnie. Poczułam przeszywający ból. Nie wiem z czego. Wszyscy coś krzyczeli, ale nie słyszałam kto. Zamknęła oczy. Czuję, że ktoś mnie podnosi i gdzieś idziemy. Tracę świadomość...

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 2

Poszłam za wszystkimi uczniami, czyli na salę gimnastyczną. Byłą to stara szkoła, więc sale są też stare. Zardzewiałe kosze po obu stronach sali. Zielona farba odpadała wielkimi płatami ze ścian. Stary parkiet pękał i brakowało czasami niektórych części tej wielkiej "układanki" Drabinki zostały zakryte czerwonym materiałem. Na nich był widać biały, duży napis "Witaj szkoło! Rok szkolny 2014/2015". Cała sala była wypełniona krzesłami, ławkami. Pod ścianą(dokładnie pod drabinkami) były ustawione dwa mikrofony. Usiadłam w kącie z tyłu sali. Przypatrywałam się uczniom, rodzicom i nauczycielom wchodzącym na salę. Powoli zaczynało brakować miejsc więc(najczęściej chłopcy) siadali na parapetach, nie zwracając uwagi na zastrzeżenia dorosłych. obok mnie było jeszcze jedno wolne miejsce, ale najwidoczniej nikt nie chciał usiąść obok "nowej". Zobaczyłam, że na "scenę" wchodzi facet w podeszłym wieku. Prawdopodobnie był to dyrektor. miał on czarny garnitur, błękitną koszulę i czerwony krawat w zielone kropki. Jak można ubrać taki krawat?
-Proszę o powstanie-powiedział dyrektor. nikt go za pierwszym razem nie posłuchał. kiwnął głową do osób, które zajmują się dźwiękiem. Oni się uśmiechnęli. Szepnęli coś do siebie i puścili przeraźliwy pisk. Wszystkie rozmowy ucichły, a niektórzy pierwszaki zatykały sobie uszy by nie słyszeć tego dźwięku. Dla mnie nie robił on różnicy, bo zazwyczaj słucham takiej muzyki.-Dziękuję. Proszę o powstanie.
Tym razem wszyscy stanęli jak na zawołanie. Zobaczyłam, że jeszcze jakiś chłopak skrada się by go dyrektor nie zauważył. Był to blondyn, a więcej nie widziałam, bo ludzie byli wyżsi ode mnie, nawet kiedy jestem na koturnach.
-Do hymnu-powiedział dyrektor, a z głośników zaczął lecieć nasz hymn. Dobrze, że miał słowa, bo inaczej wiadomo by było, że nikt nie śpiewa.-Spocznij.
Wszyscy usiedli. Założyłam noga na nogę  i chciałam się skupić na tym co dyrektor mówi, ale było to nie do zrealizowania. Przynudzał niemiłosiernie. Pierw opowiedział historię szkoły, jej osiągnięcia, przedstawił wymagania, a później po kolei przedstawiał nauczycieli. Obok mnie ktoś przemknął. Był to ten blondyn.
-Przepraszam wolne jest to krzesło?-zapytał. Czemu dziś się wszyscy mnie pytają czy jest to zajęte czy wolne.
-Tak-odpowiedziałam. myślałam, że zabierze krzesło i pójdzie do grupki swoich przyjaciół, ale on usiadł przy mnie.
-Która klasa?-zapytał mnie
-Druga.
-A, B C czy D?
-Nie wiem jeszcze nie sprawdzałam.
- Czyli nowa, tak samo jak ja. Jestem w C. Powiedz mi jak się nazywasz, to powiem ci czy jesteś ze mną czy nie.
-Znasz całą listę na pamięć?
-Można tak powiedzieć. mam dobrą pamięć. U mnie w klasie jest 20 osób, podobno 3 osoby doszły. Ja, jakiś Bob i jakaś Nina.
-Ja jestem Nina!-szepnęłam do niego, bo akurat teraz nikt nic nie mówił.
-O miło mi Daniel Faith-podał mi rękę.
-Nina War-podałam mu rękę. Pocałował moją dłoń. Zarumieniłam się.-Pamiętasz może czy do tej klasy chodzi Tori?
-Nazwisko?
-Nie wiem-przyznałam się.-Ale spróbuj sobie przypomnieć, czy ktoś tam taki był.
-No, nie wiem, nie wiem.
-Proszę!
-No dobrze-wziął swoją torbę i wyciągnął z niej białą kartkę A4.
-Co to jest?-zapytałam.
-To moja pamięć-Uderzyłam go lekko w żebra.
-Oszukałeś mnie.
-Zataiłem trochę prawdę-uśmiechnął się. Czułam jakbyśmy się znali od zawsze.-Tori, Tori... O jest tutaj. Od razu pod tobą.
-Jak ma na nazwisko?
-Krugiel. Tori Krugiel.
-Ciekawie.
-Proszę o powstanie-naszą rozmowę przerwał nam dyrektor. wszyscy wstali.-Poczet wyprowadzić.
-To tu w ogóle był poczet-szepnął do mnie Daniel. Zaśmiałam się. Rodzice, którzy stali przed nami spojrzeli na nas karąco. Już byłam cicho.
-Teraz proszę aby klasa 1A poszła do sali 100, 1B do 200, 1C do 105 wraz z wychowawcami-powiedział dyrektor. Klasy pierwsze wyszły z sali.-Teraz klasy drugie. 2A do 305,2B do 113, 2C do 220, a 2D do 315.
-Dobra wstawaj trzeba znaleźć salę- powiedział. Pomógł mi się podnieść. wyszliśmy wraz z tłumem drugoklasistów. Rozglądałam się za Tori, ale nigdzie niej nie widziałam. Weszliśmy na Drugie piętro. Ściany były pomalowane na żółto. Nasza sala była na samym końcu. Już stało tam kilka osób. Poszłam do kąta, a razem ze mną Daniel. Stałam i przypatrywałam się wszystkim twarzom. Jest pomyślałam. Znalazłam ją. Stała po przeciwnej stronie wraz z grupką znajomych: dwiema dziewczynami i dwoma chłopcami. Wysoki brunet ją obejmował. Daniel cały zesztywniał.
-Co się stało-zapytałam go?
-Nic, czemu pytasz.
-Nie tak jakoś-zamyśliłam się.
-Hej patrzcie nowi- krzyknął jakich chłopak. Wszyscy odwrócili się w naszą stronę, nawet Tori z przyjaciółmi. Pomachała mi, a ja jej odmachałam. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
-Witamy w naszej klasie-powiedziała.-Hej chodźcie tutaj!
Zawołała do swoich znajomych, którzy niechętnie podeszli.
-To jest Nina, a on to... Dobra nie znam go-przyznała się.
-Mam na imię Daniel-przedstawił się.
-Dobra to jest Maggie, Rose, Adrian i Michael. ja mam na imię Tori- przedstawiła wszystkich po kolei. Daniel zatrzymał wzrok prawdopodobnie na chłopaku Tori-Adrianie. Patrzyli na siebie, choćby mieli się za chwilę zabić.-Ocho widzę, że idzie nasza wychowawczyni. Pani Fix. Schudła trochę i zmieniła kolor włosów na blond.
Pani Fix podeszła do drzwi i je otworzyła. Weszła pierwsza, a zaraz po niej uczniowie. Weszliśmy ostatni i zajęliśmy ławki z tyłu sali, bo wyjątkowo wszyscy pchali się do tyłu.
Usiadłam z Danielem w jednej ławce. Nie chciałam za bardzo się wyróżniać, że pierwszy dzień i już sama, a tak w ogóle nie przeszkadzało mi jego towarzystwo. Rozległ się wysoki głos. była to nasza wychowawczyni.
-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym. Cieszę się, że jesteśmy w tym samym składzie, a nawet trochę powiększonym. Chciałabym wam przedstawić trójkę nowych osób w naszej klasie-popatrzyła na mnie i Daniela. Trochę się zarumieniłam, bo miałam wyjść na środek sali. Cała klasa zaczęła wiwatować. W końcu udało mi się dotrzeć pod tablicę. Wtedy rozległy się ogromne oklaski. Od razu za mną szedł Daniel. Z przeciwnej strony wyszedł niski, rudy chłopak.
-To jest... No może się przedstawicie-powiedziała pani Fix. Musiałam zacząć.
-Nazywam się Nina War.
-Ja jestem Daniel Faith.
-Nazywam się Bob Ive-szepnął rudy.
-Mam nadzieję, że przyjmiecie ich gorąco do naszej klasy-gdy to powiedziała w klasie rozległy się wiwaty, a wszyscy wołali po kolei wołali nasze imiona. Usiedliśmy na miejsce, byłam cała szczęśliwa i zaskoczona. Czuję, że z tej szkoły tak łatwo nie wylecę. Przynajmniej będę się starać nie wylecieć.

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 1

-Nareszcie cię mam-zawołał nieznajomy i podszedł do mnie bliżej. Widziałam w jego oczach, że nie ma dobrych zamiarów. Był coraz bliżej. Wyciągnął swoją starą, pomarszczoną dłoń by mnie złapać.-Teraz mi nie uciekniesz ani nikt cię nie uratuje.
Zaśmiał mi się w twarz. Nie wiedziałam o co chodzi. Złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w stronę drzwi. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Położył mi swoją drugą rękę na moich ustach i nosie. Nie umiałam oddychać. Traciłam przytomność. Chyba o to chodziło napastnikowi by mógł mnie bez problemu zaciągnąć do... No właśnie. Gdzie?! Nagle usłyszałam huk. Nie widziałam co się stało. Walczę ze sobą by mieć otwarte oczy, ale niedobór powietrza wcale mi tego nie ułatwia. Mój 'porywacz' jeśli można go tak nazwać znieruchomiał.
-Nie dostaniesz jej-ryknął. Osoba, która stała na przeciw nas. Wiem, że to był mężczyzna, ale nie widziałam jego rysów twarzy.
-Wiesz jakie jest moje zadanie. Zlikwidować wszystkie osoby, które chcą jej zagrozić-powiedział mężczyzna. Zdrętwiałam gdy usłyszałam go. Miał taki niski i męski głos. Staram się otworzyć oczy jeszcze bardziej, ale nadal przeciwnik trzyma mi rękę na nosie i ustach. Powoli przegrywam walkę. Czuję, że mój porywacz posuwam się nieznacznie do tyłu.
-Nie oddam ci jej. Jeśli jej nie przyprowadzę, to wiesz, że on mnie zabije-powiedział i się znów przesunął do tyłu. Tracę już świadomość. Brak tlenu.
-Nie pozostawiasz mi wyboru- mężczyzna powiedział. Otworzyłam oczy na ostatnie chwile. Miał blond włosy. wyciągnął przed siebie rękę. Poczułam, że dłonie odklejają się od moich ust. Zaczęłam kaszleć, łapiąc powietrze. Upadłam na kolana. Poczułam, że mój porywacz daje mi dłonie po obu stronach głowy. Co się dzieje.
-Jeśli mój pan jej nie będzie miał, to nikt jej nie dostanie-poczułam, że odwraca moją głowę. Pierw w jedną stronę. Widziałam to w "Pamiętnikach Wampirów" kiedy główni bohaterowie zabijają resztę łamiąc im karki.
-Nie, proszę-załkałam.
-Przepraszam skarbeńku, ale dostałem taki nakaz-poczułam silniejsze szarpnięcie. Coś mi strzeliło w karku, ale tylko to. Nadal żyłam, tylko, że odrzucono mnie kilka metrów dalej. Mój obrońca walczył z przeciwnikiem. Wyciągnął rękę, a z niej wystrzelił srebny płomień. Trafił on mojego porywacza prosto w serce. Zniknął. Mój wybawiciel się do mnie odwrócił. Zobaczyłam jego zielone oczy. Uśmiechnął się do mnie i zniknął, a ja się obudziłam. Dobra sama się nie obudziłam, tylko mój budzik.
Znów miałam ten porąbany sen. Śni mi się on od ponad 5 lat. Zawsze ten sam temat. Porywają mnie i ratują. Przynajmniej sceneria się zmienia. Patrzę na budzik jest godzina 5.30. Nie chciało mi się wstawać. Jeszcze chwilka. Mruknęłam pod nosem i przewróciłam się na drugi bok. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, ale przeraźliwy dźwięk nie pozwalał mi zasnąć. Zwlekłam się z łóżka i wyłączyłam budzik po czym wróciłam znów do zagrzanego łóżka. Już prawie usnęłam, kiedy moja mama weszła do mnie do pokoju i odsłoniła okna.
-Mamo, jeszcze pięć minut-jęknęłam i schowałam głowę pod poduszką.
-Nina, nie możesz się spóźnić pierwszego dnia nowej szkoły-powiedziała mama i mocna podkreśliła słowo nowej.
-No i co? I tak mnie po miesiącu wywalą-tak miałam problemy ze szkołą. wywalili mnie za to, że.. no właśnie nie wiem za co. Wyniki w nauce miałam przeciętne, problemów też nie stwarzałam. Siedziałam zawsze sama w kącie, bo ludzie z klasy dziwnie na mnie patrzyli. Może wywalili mnie, dlatego, że cały czas ubieram się na czarno? Chociaż nie, bo w wszystkich szkołach mówili na, że o gustach się nie dyskutuje, więc w czym problem?
-Nie martw się nie wywalą cię, jeśli się nie spóźnisz-powiedziała i ściągnęła ze mnie moją kołdrę.
-Mamo!- krzyknęłam.
-Wybacz słońce, ale zbieraj się już, bo nie zdążysz na autobus.
-Och!-wstałam i poszłam do łazienki. wzięłam swoją niebieską szczoteczkę do zębów i nałożyłam na nią pastę. Stanęłam przed lustrem i myłam zęby. Przypatrywała się moim oczom. Codziennie rano się im przyglądałam, bo po prostu mnie fascynowały. Były brązowe i miały pełno kolorowych plamek. jedna była czerwona, druga niebieska, a jeszcze inna różowa. Wyplułam pianę z pasty i wypłukałam zęby. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę szafy. Otworzyłam ją i zastanawiam się co ubrać. Stawiłam na czarnej sukience w koronkę, do tego czarne buty na wysokiej koturnie i czarne zakolanówki. Gdy się już ubrałam, to musiałam zrobić coś ze swoją twarzą. Nie mam trądziku, jak inne nastolatki w moim wieku. po prostu lubiłam mieć makijaż. Nałożyłam podkład w odcieniu mojej skóry, a oczy podkreśliłam czarnym eyelinerem i tuszem do rzęs. Policzki jeszcze oprószyłam lekko pudrem. Usta zrobiłam różowym błyszczykiem. W porównaniu do innych, ja nie lubiłam mieć tapety na twarzy. Teraz co zrobić z włosami. Miałam straszne loki. Nienawidzę moich włosów. W ogóle się nie układały. Postanowiłam je wyprostować. Same prostowanie włosów zajęło mi 30 minut. Spojrzałam na zegarek.O nie mam jeszcze tylko 15 minut, a muszę dojść na przystanek. W włosy wpięłam jeszcze szarą kokardkę. I zbiegłam na dół po schodach.
-Zjedz jeszcze coś-powiedziała mama.
-Nie zdążę-powiedziałam jednym tchem.-Wezmę tylko kawy do termosu i napiję się w autobusie na rozbudzenie.
Jak powiedziałam tak uczyniłam. Nalałam sobie kawy do mojego czarnego kubka, który zatrzymywał ciepło. Wzięłam swoją szarą torebkę.
-Kocham cię-krzyknęłam do mamy wychodząc z domu.
-Ja ciebie też-powiedziała mama zamykając za mną drzwi. Poszłam szybkim krokiem na przystanek. Spojrzałam na mój zegarek mam jeszcze 5 minut, a do przystanku mam 10. Przyspieszyłam jeszcze trochę. O już go widzę! Przechodzę obok bogatych domków jednorodzinnych. Cały czas wydaje mis się, że ktoś mnie obserwuje. Patrzę za siebie i po bokach, ale nikogo nie widzę. O nie autobus już jedzie. Nie zdążę. Już biegłam, a naprawdę ciężko się biega na 8 centymetrowej koturnie. Autobus zatrzymuje się na przystanku. Jeszcze 50 metrów. Uda mi się. Macham ręką w stronę kierowcy aby na mnie poczekał. Pokiwał głową na znak, że rozumie. Jest udało mi się. opadłam zdyszana na siedzenie obok okna i wyciągnęłam termos. Zaczęłam pić kawę. Zatrzymaliśmy się na następnym przystanku. Do autobusu weszła grupa uczniów. Ciekawe czy jadą do tej samej szkoły co ja? Zmyśliłam się.
-Przepraszam. Obok ciebie jest wolne?-z zamyślania wyrwał mnie dziewczęcy głos.
-Słucham?
-Zapytałam, czy obok ciebie jest wolne?
-Tak, jasne siadaj-powiedziałam. Dziewczyna, która usiadła obok mnie miała długie blond włosy. Na sobie miała ubraną sukienke w czarno białe paski.
-Jedziesz do szkoły?-zapytała.
-Niestety, tak-powiedziałam.
-Tak samo jak ja? Do jakiej szkoły chodzisz?
-Imienia Alberata Einsteina-powiedziłam bez zawahania.-Dokładnie do drugiej klasy.
-Tak samo jak ja-uśmiechnęła się do mnie.-Jesteś tu nowa?
-Tak. Mieszkam z mamą.
-A co z tatą?-zpochmurniałam.
-Taty już nie ma-powiedziałam.
-Och przepraszam. Nie wiedziałam.
-Skąd miałaś wiedzieć. A tak w ogóle mam na imię Nina.
-Ja Tori. Miło mi cię poznać.
-Mnie ciebie również- tak poznałam pierwszą dziewczynę w nowym miejscu. Gadałyśmy przez całą drogę do szkoły. O wszystkich tematach. O chłopcach, o muzyce, filmach itd. itp. W końcu musiałyśmy wysiąść, bo byłyśmy już pod szkołą.
-Na razie mam nadzieję, że będziesz ze mną w klasie-powiedziała i poszła do grupki swoich znajomych.
-Też mam taką nadzieję-szepnęłam pod nosem. Założyłam słuchawki i weszłam do mojej nowej szkoły.

czwartek, 26 czerwca 2014

Prolog

Ciemno. Ciemno wszędzie. Nie ma tu nikogo. Jestem tylko ja. Jest mi zimno. Chcę do domu. Co się dzieje? Ktoś tu wchodzi. Dociera do mnie trochę światła. Wchodzi on. ten, który mnie porwał. Boję się go. Podaje mi rękę. Pomaga mi wstać. Nie chcę go dotykać. Oddalam się od niego. Nie pozwala mi na to. Chwyta mnie za łokieć. Szarpie mną. To boli. Uderzam o ścianę. Znów ból. Widzę krew. Coś do mnie mówi. Nie rozumiem go. Nic nie widzę. Ciemność. Ciemność. Wszędzie ciemność. Zamykam oczy. Poddaję się. To koniec. Odchodzę. Ktoś mnie trzyma. Ktoś mną potrząsa. Nie znam jej. Widzę światło. Widzę słonce. Pomaga mi wstać. Jestem oszołomiona. Nie wiem gdzie jestem. nic nie pamiętam. Co się ze mną dzieje?

TO TAJEMNICA

Hej to znowu ja :) Może macie mnie dość może nie, ale zaczynam pisać nowe opowiadanie. Mogliście mnie już wcześniej poznać np. z opowiadania Ścigani *http://sciganiopowiadanie.blogspot.com/* Zapraszam do czytania.
Moje imię to Paulina... ale pamiętaj TO Tajemnica :>