środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 30

- No nareszcie - usłyszałam męski, niski głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopaka, który był ubrany cało na czarno. Jego oczy były bardzo ciemne, a rozłożone skrzydła miały taki sam kolor jak jego ubrania. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w lochu. Analizowałam, jak się tu znalazłam, ale nie pamiętałam za bardzo co się działo, zanim się obudziłam. Była tylko jedna, wielka rozmazana plama.
- Kim jesteś? - zapytałam Anioła. Upadły zaczął krążyć po pomieszczeniu. machnął ręką, a na nadgarstkach, nie czułam już lin. - Kim jesteś?
-A ty jak masz na imię? - zapytał chłopak i spojrzał na mnie tymi swoimi, ciemnymi oczami. Poczułam się dziwnie pusta i smutna zarazem.
- Dlaczego mam ci odpowiedzieć? - anioł szybko do mnie podszedł i złapał mnie za rękę. Poczuła jak jego pazury wbijają mi się w nadgarstek.
- Bo Cię ładnie zapytałem, a teraz ładnie odpowiedz, bo nie będzie już tak miło - przestraszyłam się. przełknęłam ślinę i kiedy miałam już powiedzieć moje imię, usłyszałam cichy jęk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam leżącego na Anioła. Nie był to Upadły. Był to normalny Anioł jakiego sobie zawsze wyobrażałam jak byłam mała. Białe szaty, białe skrzydła i nieziemsko przystojny . Z niewiadomych powodów, kojarzyłam skądś tę twarz. Mój prześladowca podszedł do leżącego i kopnął go w brzuch z taką siłą, że chłopak uderzył plecami o ścianę i znów zamilknął. Krzyknęłam, gdy to zobaczyłam. Byłam kompletnie przerażoną. Upadły odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy. Był rozwścieczony, a nawet ten przymiotnik nie opisuje jego stanu. Zaczął się do mnie powoli zbliżać. Krzyknęłam ile miałam sił w płucach. Poczułam ból w klatce piersiowej, a potem z tyłu głowy. Leżałam na plechach, jednocześnie siedząc na krześle. Usłyszałam ciche warczenie. - Odpowiedz jak masz na imię!
- Nina! - krzyknęłam. Ta odpowiedź chyba go nie zadowoliła, bo podszedł do mnie bliżej.
- Skup się! Jak masz na imię!
- Przecież ci powiedziałam - stwierdziłam. Anioł kopnął mnie w brzuch i przewrócił na bok. Skuliłam się w kłębek, by nie odczuwać tak mocno bólu, jednak to nie pomagało. Zamknęłam oczy i skupiłam się by nie odczuwać bólu.
-Skup się - usłyszałam głos w mojej głowie. Byłam cała przerażona. Zrobiłam to co kazał mi głos. Skupiłam się i zobaczyłam "białą w plamkę w tunelu" mojej świadomości. uparcie chciałam jej dotknąć, ale ona stopniowo się oddalała . Krzyknęłam w sobie i nagle wszystko się zmieniło. Usłyszałam głuchy huk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kilka mężczyzn ubranych cało na biało. Ich skrzydła były tak samo śnieżno-białe. Gdy ich ujrzałam, to od razu wszystko sobie przypomniałam. Spojrzałam przed siebie. Leżał tam Theo. Spojrzałam z powrotem na mojego prześladowcę, ale go nie znałam. Zupełnie nowa twarz, którą pierwszy raz w życiu widziałam. Daniel! Szukałam mojego Stróża wzrokiem, ale nigdzie go nie widziałam. Nie mógł mnie zostawić, przecież mi obiecał, że będzie zawsze przy mnie, a teraz go tu nie ma. Usłyszałam nagle szum i poczułam zimny wiatr. Za trzęsłam się z zimna i zobaczyłam, że upadły zniknął.
-Weźcie Ninę i Theo – powiedział wysoki anioł o jasnych, a wręcz białych włosach. Zamknęłam na chwilę oczy i skuliłam się jeszcze bardziej, bo było mi przeraźliwie zimno, a na dodatek czułam ciągle ból. Nagle znalazłam się w powietrzu. Od razu zrobiło mi się cieplej, bo nie leżałam na zimnej podłodze, tylko znajdowałam się w… No właśnie gdzie? Otworzyłam oczy i zobaczyłam przystojnego Anioła z wręcz czarnymi włosami. Uśmiechnął się kiedy zauważył, że mu się przyglądam.
-Nie masz już się czego bać, na razie jesteś bezpieczna – powiedział. Usłyszałam czyjś szloch, spróbowałam się odwrócić, ale Anioł mi nie pozwolił. Usłyszałam tylko głuche „ On mnie zabije, że ktoś ją skrzywdził. Zabije mnie!”. Nie wiedziałam o kogo mu chodzi i w ogóle kto wypowiadał te słowa.
- Gdzie jest Daniel? – zapytałam Anioła. Spojrzał mi głęboko w oczy. Przeszły mnie lekko ciarki.
- Nie ma wstępu tutaj, więc musiał zostać u góry. Nie martw się nic mu nie jest, a za chwilę i tak go zobaczysz – znów się uśmiechnął. Miał anielski uśmiech. – A tak w ogóle, to jestem Carter.
- Nina, miło mi.
-Wiem kim jesteś, każdy tu wie – powiedział tajemniczym głosem.
- Czy to ma związek z moją przeszłością ? – zapytałam. Uśmiech znikł z twarzy Cartera. Przybrał poważną minę.
- To nie ze mną należy ci rozmawiać na ten temat – powiedział. Nie zadawałam mu już więcej pytań, tylko skupiłam się, na równym chodzi Anioła. Poczułam znów te dziwne przytłumienie, które czułam również, gdy wchodziłam do lochów. Poczułam też dziwne zimno. Nie było takie jak w lochach. Było wręcz namacalne. Wtuliłam się w pierś Cartera, by nie czuć tak mocno tego zimna. Anioł chyba wiedział o co chodzi i bardziej mnie otulił. Głowa zaczynała mnie bolec coraz bardziej, a powieki zaczęły mi niebezpiecznie ciążyć. - wytrzymaj jeszcze chwilę, nie zamykaj oczu.
- Łatwo ci mówić- wyszeptałam i walczyłam, by nie pochłonęła mnie ciemność, ale myślę, że to nie ma sensu i tak mi się nie uda.
- Zrób to dla Daniela - usłyszałam przytłumiony głos. Daniel. Daniel. Otworzyłam szeroko oczy. Daniel. Daniel. - Tak Nina, nie zamykaj oczu, jeszcze chwilkę.
Czułam, że Carter już biegnie. Nie rozumiałam, dlaczego zamknięcie  oczu jest takie złe, ale skoro Anioł tak mówi, to tak zapewne jest. Poczułam, jak jego mięśnie się napinają, a on coś mówi, czego nie rozumiem. Spojrzałam na ziemię. Carter nie dotykał stopami podłoża, on już leciał z nadzwyczajną prędkością. Nagle nie czułam już tego zimna. Nie czułam tego przytłumienia. Czułam podłogę, ale nie była ona zimna. Była bardzo jasna, całkiem inna niż w lochach..
-Nina! - usłyszałam czyjś głos. Głos, tak kojący i ulubiony zarazem.
- Daniel? - wychrypiałam i spojrzałam prosto w zielone oczy chłopaka. Był zaniepokojony. - Boję się.
- Nie masz czego aniołku, już jestem przy tobie - powiedział i wziął mnie na ręce. -Pogadamy potem.
Rzucił na odchodnym do Cartera, który już się nie uśmiechał.  Za trzęsłam się, na co Daniel od razu zaaragował. Przytulił mnie mocniej.
- Już wiem o co chodzi- szepnęłam.
- Ci oszczędzaj siły - powiedział.
- Spać mi się chce.
- To śpij aniołku. Śpij- gdy wypowiedział te słowa, to od razu zamknęłam powieki i mocniej się wtuliłam, by móc bardziej czuć jego ciepło. Nawet nie wiem kiedy, odpłynęłam w nicość. W swoja własną krainę, gdzie nikt inny nie ma dostępu. Pomyłka. Gdzie kiedyś ktoś nie miał dostępu. Teraz wszystko się zmieniło.

-----------------------------------

Po długich staraniach, rozdział się w końcu pojawił. Nie oczekujcie, że następny pojawi się po dwóch dniach, tylko znów może nastąpić dłuższa przerwa. od razu Was za to przepraszam.
Z okazji 2016 roku życze Wam wszystkiego co najlepsze i spełnienia marzeń.
Jak zwykle proszę byście zostawili po sobie jakiś znak, czy ktoś tu jeszcze jest.

piątek, 9 października 2015

Rozdział 29

Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam, bo przeraźliwa biel mnie oślepiła. Zatrzymałam się, a ktoś mnie popchnął, tak że prawie upadłam, gdyby nie jakaś osoba, która mnie złapała. otworzyłam oczy i zobaczyłam zielone tęczówki i blond czuprynę.
-Pusć mnie-syknęłam. Na co chłopak spełnił moje życzenie, a ja zerwałam się z ziemi.
-Theo na następny raz nie bądź taki surowy- powiedział chłopak przede mną.
-Drogi Danielu, ona jest naszym więźniem złapaliśmy ją, a to że jest całkiem kopią Mariki, to nie moja wina- anioł z blond włosami spiął się i podszedł do bruneta.
-Nie wspominaj jej imienia przy mnie i przy Katherinie- powiedział blondyn, a po rozmowie wywnioskowałam, że był to Daniel. Poruszałam rękami, ale miałam je związane, że też musiałam dac się złapać, ale tata i Adrian przybędą i mnie uratują. Spróbowałam rozłożyć skrzydła.
-Nie próbuj nawet- usłyszałam głos bruneta. Westchnęłam.
-Czemu rozmawiacie o Marice?-zapytałam.
-Nie twój interes-powiedział chłodno Daniel i mnie popchnął bym szła dalej. Potknęłam się i tym razem nie minęło się bez upadku. Krzyknęłam. Byłam zła na nich. Bardzo zła, nagle poczułam, że mogę ruszać rękami.-Mówiłem ci, że zwykłe liny to nie jest dobry pomysł.
-Zamknij się Daniel-powiedział Theo. Byłam gotowa do walki, rozłożyłam swoje, czarne skrzydła. Moja sukienka, zmieniła się w strój do walki. Plus dla upadłych aniołów. moi przeciwnicy tez przybrali pozycję do ataku, teraz tylko czekaliśmy kto pierwszy zaatakuje. Daniel zrobił krok do przodu, a ja do tyłu. Miałam nadzieję, że nie zorientują się, że tylko staram się zyskać na czasie, bo przecież nie mam szans sama w białym pomieszczeniu przeciwko dwójce aniołów i w każdej chwili mogli tu przybyć następni. lekko uniosłam się nad ziemią, na co chłopcy też zrobili, czyli walka w powietrzu. Mnie to pasuje, od zawsze ją uwielbiałam. Uśmiechnęłam się, ukazując moje białe, równe zęby. Aniołom miny zrzedły, pewnie nie widzieli jeszcze uśmiechającego się Upadłego Anioła, zawsze uwielbiałam zwodzić przeciwników. Daniel z Theo stali zamurowani. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i wzniosłam się wyżej. Ciągle mnie zastanawiało dlaczego rozmawiają o Marice, przecież zginęła niedawno, dzięki mojej zasłudze. ta wredna suka, musiała zginąc, bo przeciez kto to widział by ktoś był idealnym odzwierciedleniem, samej księżniczki Mroku. Taka jak ona nie mogła żyć w Ciemnej Stronie, a nie chciał być już więcej Aniołem Stróżem. Nie zauważyłam, kiedy obok mojej głowy przeleciał jakiś promień światła. Od razu oprzytomniałam i zorientowałam sie, że nie można podczas walki odpływac gdzieś myślami.
-Myślicie, że dacie pokonać księżniczkę Upadłych?- zapytałam się i zaśmiałam. W między czasie w głowie opracowywałam strategię. Na pewno nie mogę nic mówić na głos, bo będę stracona, a promienie niemówione nie były moją mocną stroną, ale coż warto spróbować.
-Gdybyś była królową to bym sie bardziej wystraszył, na razie jesteś małą, rozwydżoną Anielicą- powiedział brunet. Chyba miał na imię Theo, ale kto będzie zapamiętywał imiona wrogów. Szczerze to jestem teraz zła na anioła. Wkurzyłam się nie na żarty. Cisnęłam pierwszym promieniem w Theo. uskoczył.
- Nie grzeczna upadła- usłyszałam za sobą głos tego drugiego Stróża. Szybko poleciałam w dół, tak by nie poczuć niebiańskiego promienie. na szczęście uderzył w Ziemię.
- To niesprawiedliwe. Dwóch silnych Aniołów, na jedną, małą, bezbronną anielicę- powiedziałam i cisnęłam dwoma promieniami. każdy był przeznaczony dla osobnego Anioła. Odbili je i teraz te promienie leciały we mnie. Krzyknęłam szybko zaklęcie by je odbić, bo nie znałam niemego użycia obrony, tylko na razie ataku. Obydwaj chłopcy uśmiechnęli się, że musiałam coś powiedzieć. Zdenerwowałam się lekko. Katherina, szybko myśl. Uda Ci się. ponaglałam się w myślach. Wiem naszyjnik. Zerwałam go i upuściłam na ziemię. Usłyszałam jak ktoś leci w jego kierunku by to złapać. Zobaczyłam jak dwaj Aniołowie lecą złapać naszyjnik, by nie upadł on na ziemię. Wykorzystałam ich skupienie na tym i wysłałam przeciwko nim czarny promień. Trafił on Theo, który upadł nieprzytomny na Ziemię. Danielowi udało się go ominąć, ale stracił cenne sekundy. Kamień naszyjnika uderzył o ziemie. Zaśmiałam się głośno. Zerwał się silniejszy wiatr i już obok mnie pojawiła się Armia Upadłych wraz z ojcem i Adrinem.
-Kate!- zawołał Adrian podfrunęłam do niego i się mocno przytuliłam. - Zrobili ci coś?
-Nie, ale spójrz- powiedziałam i wskazałam nieprzytomnego Anioła. mój chłopak tylko się uśmiechnął. Nagle usłyszeliśmy głośny huk. W pomieszczeniu zaroiło się od Archaniołów i Stróży.  Zostaliśmy otoczeni.
- Adrian, pilnuj Katheriny- zawołał mój ojciec i wzbił się w powietrze.
- Musimy uciekać- powiedział mi Adrian na ucho. pokiwałam głową, wiedziałam, że jestem w poważnym niebezpieczeństwie. czekaliśmy aż ktoś zaatakuje. Nikt nie kwapił się wywołać wojny. Spojrzałam na twarze moich znajomych. Każdy miał czarny strój do walki. Na przeciwko nich stało ich lustrzane odpicie, tyle że w białym ubraniu. na przeciwko Daniela, stał, identyczny chłopak. Już wiem dlaczego go kojarzyłam, przeciez Simon pomagał mojej matce opiekowac się mną. Wyrzuciłam w powietrze słup ognia i to przesądziło, że zaczęła się wojna. od początku mieliśmy to zaplanowane, że ja zawsze wywołam wojnę. Unikaliśmy z Adrianem latających promieni, a jak już, których w nas leciał, Adrian używał tarczy. był starszy ode mnie i bardziej znał się na rzeczy. Lecieliśmy tuż do wyjścia. gdy poczułam przeszywający ból w plecach. Usłyszałam przeraźliwy krzyk ojca. Traciłam powoli świadomość, ale czułam, że coś się działo z moimi skrzydłami. Nie czułam ich. Nie umiałam nimi poruszać.
-Adrian co się dzieje?- wyszeptałam, bo chłopak ciągle mnie trzymał i właśnie teraz układał mnie na ziemi.
-Zostałaś trafiona.
-Przeżyje, przecież.
-Katherina, posłuchaj, to nie był normalny promień, wywołany przez jednego anioła, to było połączenie dwóch mocy: dobra i zła. jeśli ktokolwiek zostanie nim trafiony staje się człowiekiem- odgłosy walki ucichły Słyszałam tylko mój przyspieszony oddech.
-To nie jest prawda- wyjąkłam.
-A jednak jest, witaj moja podopieczno- powiedział Daniel i się uśmiechnął lekko.
-Gdy zbliży się do 18 wiosen, wybuchnie wojna. obiecuję wam to, to wt mi ją zabraliście!- powiedział mój ojciec, nie spoglądając na mnie i znikł, a z nim cała armia, wraz z Adrianem, a ja straciłam przytomność.

------------------------------------------
Wiem, że rozdział miał się pojawić już dawno, ale nie miałam czasu i miałam kilka problemów na głowie. Przepraszam, ale jednak proszę Was byście pozostawili po sobie jakiś ślad.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 28

Podążałam za Theo, a Daniel szedł za mną. Czułam się trochę nieprzyjemnie. otaczali mnie faceci, a na dodatek anioły. Mam już trochę dość chciałabym wrócić do mojego starego życia, które było nudne. chciałabym być taka jak wcześniej. Obeszłabym się bez wszystkich aniołów, upadłych aniołów i innych osób, o których zapewne jeszcze nie wiem. nagle się zatrzymaliśmy. wpadłam na skrzydła Theo.
-Uważaj trochę-powiedział z wyrzutem.
-Przepraszam-wyszeptałam. Chłopak nic nie odpowiedział. wyciągnął z kieszeni klucze i włożył je do zamka. Dopiero teraz zauważyłam, że znaleźliśmy się na końcu korytarza. Przed nami znajdują się mosiężne, czarne drzwi. Poczułam, że ktoś z tyłu złapał mnie za rękę. odwróciłam się do Daniela. jego mina świadczyła, że nie jest to dobre miejsce, dla nas wszystkich, no ale co Zrobić, chcę w końcu się dowiedzieć kim jestem i co się ze mną stało.
-Nina, nie mogę tam z tobą iść-powiedział Daniel. Spojrzałam na niego z zdziwieniem.
-Jak to nie możesz?
-To są loch, tu nie działają moje moce, tam w ogóle mamy zakaz wchodzenia. Tylko kilka osób jest godnych tam wchodzić i do nich właśnie zalicza się Theo, to on teraz będzie twoim stróżem.
-Na zawsze?-zdziwiłam się. nie chciałam stracić Daniela, nie kiedy go polubiła. nie kiedy on polubił mnie i to nawet bardzo. chciałabym by był szczęśliwy, ale nawet jak bardzo bym chciała, nie byłabym w stanie z nim być.
-Nie tylko na czas kiedy zejdziecie do lochów. Słuchaj się go i nie spuszczaj z oka, bo potem możesz się nie odnaleźć.
-Co to są za lochu?-powiedziałam wystraszonym głosem, to co Daniel teraz powiedział bardzo mnie wystraszyło. jak mogłabym się tam zgubić. Czyżby nigdy z tamta nie wyszła?
-Są to najgorsze lochy ze wszystkich możliwych- usłyszeliśmy głos trzeci. oczywiście był to Theo.- Są to lochy, w których przetrzymujemy Upadłe anioły. Nic ci się nie stanie, kiedy posłuchasz mych rad. Po pierwsze, nie zbliżaj się do krat. Po trzecie nie myśl o niebieskich migdałach i podążaj ciągle za mną, a po trzecie nie patrz w oczy Upadłym, a także nie wsłuchuj się w ich pieśni. Zrozumiałam wszystko?
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Theo wyciągnął rękę. Spojrzałam jeszcze na Daniela, który pokiwał głową. Złapałam anioła za rękę. gdy tylko dotknęłam jego skóry, poczułam się dziwnie przytłumiona. Zobaczyłam, że Theo otwiera drzwi i wchodzi do ciemnego korytarza. poczułam lekkie szarpnięcie i również zanurzyłam się w czarnych, odchłaniach lochów. Schodziłam schodek po schodku. nie słyszałam, żadnego echa, żadnych kroków. Podążałam ciągle za Theo. Gdy zeszliśmy ze schodów skręciliśmy w prawo, potem w lewo, znów w lewo i znów w lewo. po kilku zakrętach w lewo pogubiłam się. Ciągle czułam to dziwne przytłumienie, które z każda chwilą się nasilało.
-Theo-zawołałam chłopca, jednak nie usłyszałam mojego głosu.
-nie bój się Nina, to bariera, dzięki której nic nie słyszysz. pomaga w walce z Upadłymi-odezwał się głos anioła w mojej głowie.-nie musisz nic mówić, wystarczy, że pomyślisz.
-"Słabo mi".
-Wytrzymaj jeszcze troszkę za chwile będziemy na miejscu- powiedział Theo i ścisnął mocniej moją dłoń. Ta bariera stała się jeszcze bardziej "namacalna" jeśli za chwilę, nie usłyszę choćby oddechu, to zaraz padnę. jak na moje zawołanie, usłyszałam czyjś przyspieszony oddech. Zaczynałam słyszeć również nasze kroki. Dopiero teraz zauważyłam, że biegliśmy. wpadliśmy do jakiegoś pomieszczenia, a drzwi się zamknęły z trzaskiem. Theo mnie puścił.
-Teraz jesteśmy w miarę bezpieczni-powiedział. Dopiero teraz poczułam jak bolą mnie nogi i płuca.- No dobrze to teraz zajmiemy się tobą. Usiądź na tamtym krześle.
Podeszłam do krzesła. Było szare, wyróżniało się na tle czarnych ścian. Było niewygodne. Usłyszałam kroki. Theo gdzieś znikł. Rozglądałam się nerwowo po ciemniej sali. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za ręce i przywiązuje do krzesła. zaczęłam się szarpać.
-T o i tak nic nie da maleńka-powiedział anioł, którego szukałam.
-O co chodzi? Czemu mnie związujesz?
-Taki jest plan, a teraz zamknij oczy-pokręciłam głową. Theo podszedł do mnie i chwycił moja twarz w dwa palce.-Nie robię tego dla ciebie, więc łaskawie zamknij te swoje oczy. Chcesz się dowiedzieć co się stało?
-Nic mi nie zrobisz?
-To, ze nie jestem Aniołem Stróżem czy archaniołem, to nie znaczy, że jestem taki podły-powiedział. W końcu zamknęłam oczy i poczuła, mocny ból w prawej ręce. Chciałam cos powiedzieć, ale niemiałam siły. Całe moje ciało, ogarniało przeraźliwe zimno. Ostatkiem sił zobaczyłam, że Theo wychodzi. Czułam tylko, że serce jeszcze walcz by nie poddać się zamrożeniu. Jednak i ono przegrało walkę, a mnie pochłonęła zimna ciemność.

-------------------------------
wracam po prawie dwóch tygodniach :) Co myślicie o rozdziale? hmmm? Może macie jakieś przypuszczenia co się może wydarzyć?

Jeśli przeczytaliście ten rozdział na komputerach, to pewnie zobaczyliście, że "To tajemnica' posiada nowy szablon. Został on wykonany przez cudowną Flawless z szabloniarni http://land-of-grafic.blogspot.com/. Podoba się Wam, bo mnie osobiście bardzo  :)

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 27

Szliśmy białym korytarzem. Wszystko było białe, oprócz zasłon w oknach, które były ecru. Naprawdę wielka różnica. Na ścianach nic nie wisiało. Ogólnie to w tym korytarzu nie było nic oprócz okien i zasłonek. Szłam za Danielem, który ciągle miał rozłożone skrzydła. Miałam ochotę je dotknąć. Daniel cicho się zaśmiał.
-Z czego się śmiejesz?-zapytałam.
-Z ciebie i twoich chęci-powiedział i odwrócił się do mnie spoglądając mi w oczy.-Masz coraz mniej plamek na oczach.
-Zawsze tak mam, raz mi przybywa, a raz ubywa- stwierdziłam i wzruszyłam ramionami. Chciałam iść dalej, ale Daniel mnie zatrzymał. Westchnął i spojrzał mi znów w głęboko oczy.
-Twoje oczy, to nie jest kwestia przypadku, nie masz ich od urodzenia-spojrzałam na niego zdziwiona.- masz je od momentu stania się człowiekiem.
-Co?-kiedy to usłyszałam to nie wiedziałam co powiedzieć. od zawsze myślałam, że po prostu jestem wyjątkowa i po prostu nie mam zwykłych oczu, ale z drugiej strony nie wiedziałam nic o aniołach, więc to może być prawda.-Wytłumacz mi o co chodzi.
-Upadłe Anioły, mają całe czarne oczy, a normalne anioły, czyli my mamy kolorowe tęczówki. Kiedy trafiły Cię dwa promienie, połączyły się te dwa kolory, przez co masz czarne tęczówki z różnokolorowymi plamkami-powiedział i zaczęliśmy znów iść.-Ale to ma także drugie dno i to o wiele gorsze, przynajmniej dla nas.
-To o co chodzi z tym drugim dnem?-zapytałam zdenerwowana. Nie miałam żadnego pomysłu, o co mogło chodzić. Daniel znów westchnął, ale tym razem się nie zatrzymał.
-Za każdym razem, kiedy mnie wezwiesz, jedna plamka ci znika, co przyczynia się do twojego upadku- ostatnie słowa wyszeptał.-Dlatego to jest takie ważne byś mnie nigdy nie przywoływała.
-To co mam zrobić, kiedy cię nie będzie w pobliżu?-zapytałam załamującym się głosem. Daniel przystanął i znów się mnie  spojrzał. Przytulił mnie. Starałam się zapanować nad łzami, ale było mi strasznie ciężko.
-Nina posłuchaj mnie, jestem zawsze przy tobie, tylko ty czasami mnie nie widzisz. Przy mnie zawsze będziesz bezpieczna- wyszeptał i pocałował mnie w czubek głowy.-Jestem przy tobie, po to byś czuła się bezpiecznie, by nic ci się nie stało.
-Dziękuję-wychlipałam i zaczęłam ocierać policzki.
-Nie masz za co, to moja praca, a może nawet i hobby-powiedział i otarł mi spływającą łzę.-Nie wiem co by się stało, gdybym pozwolił ci cierpieć, nie wiem co by się stało gdybyś upadła. Prawdopodobnie poszedłbym za tobą.
Właśnie w tym momencie rozległ się grzmot. Trochę się przestraszyłam, na co Daniel stał niewzruszony. Wzruszył ramionami i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy jeszcze przez ten długi korytarz, aż dotarliśmy do końca. Spotkaliśmy się z samą pustą ścianą.
-Po co tu szliśmy skoro tu nic nie ma?-zapytałam.
-Przyjrzyj się uważnie-uśmiechnął się chłopak. Spojrzałam na ścianę, na której nic nie było. Po kilku minutach patrzenia na nią, zaczęły mnie boleć oczy. Gdy zmrużyłam oczy, zobaczyłam coś szarego. Spojrzałam na Daniela, który uśmiechnął się jeszcze szerzej. Po chwili, widziałam już zarys dwóch prostokątów. Jeden z nich był wielkości nas, a nawet i większy, a drugi był malutki, bardzo malutki.
-Jak?
-Takla anielska sztuczka-powiedział i wyciągnął rękę. Nacisnął przycisk na małym prostokącie, który się pojawił. Usłyszeliśmy cichy dzwonek. A większy prostokąt się "otworzył".-Zapraszam do środka.
-Winda?
-Tak. Anioły są bardzo wygodne- powiedział i wszedł os razu za mną. Drzwi się za nami same zamknęły. W windzie zaczęła lecieć muzyczka. Spokojna melodia, roznosiła się po windzie, kiedy my jechaliśmy w gorę lub w dół. Nagle znów się rozległ dzwonek i drzwi się otworzyły. tym razem to Daniel wyszedł pierwszy. wyciągnął rękę na znak bym go złapała. Pociągnął mnie za sobą. Zdziwiłam się bardzo. ściany tu były czarne, a nie białe, po bokach stały biurka, a za nimi były inne anioły. To one rozjaśniały pomieszczenie. Nie było tu żadnych okien. Daniel szedł i szedł, a ja szłam za nim. W końcu doszliśmy do ostatniego biurka, gdzie nikogo nie było
-kogo tu przyniosło-usłyszeliśmy zimny głos za nami. Stał tam niski brunet. Oczywiście miał rozłożone śnieżnobiałe skrzydła.
-Theo, przypadek 669-powiedział Daniel z powaga. Theo zmrużył oczy i spojrzał na mnie. Schowałam się za Danielem. Brunet pokiwał głową.
-Chodźcie za mną, ale trzymajcie się blisko mnie. Schodzimy do piwnic.

--------------------------------
Tak, tak wiem, że obiecałam więcej rozdziałów, ale zdarzyła się pewna sytuacja, przez którą nie mogłam pisać. tak, tak wiem, że rozdział jest do dupy. Obiecuję Wam, ze lepszy się pojawi za dwa tygodnie, kiedy wrócę do domu :)
Ale i tak oczekuje od Was komentarzy na temat tego rozdziału :))

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 26

Daniel objął mnie w talii i poprowadził w stronę jego samochodu. Czarne BMW czekało na parkingu przed szkołą. Chłopak kulturalnie otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść, a następnie szybko znalazł się na miejscu kierowcy. Włożył kluczyk do stacyjki i ruszył z miejsca, piszcząc oponami. Od razu wbiło mnie w fotel. Zamknęłam oczy, a dłonie zacisnęłam w pięści, przytrzymując się fotela.
-Nie masz się czego bać. Przy mnie nic Ci się nie stanie-powiedział i położył mi rękę na udzie. Spięłam się wtedy jeszcze bardziej. Chłopak to wyczuł i zabrał dłoń z mojego uda.-możesz otworzyć oczy.
-Jedziesz za szybko! Czuję to!
-Posłuchaj mnie, gdybym cię nie był w stanie obronić, to bym nie jechał tak szybko, więc teraz łaskawie proszę otwórz ozy i się rozluźnij- powiedział to wszystko na jednym tchu. Słyszałam jego poirytowanie w głosie.
-Otworzę oczy, pod jednym warunkiem.
-Słucham?
-Zacznij mi coś mówić! Kim ja do jasnej cholery jestem? Co się stało? Ja nic teraz o sobie nic nie wiem. To dla mnie za dużo-wykrzyczałam te ostanie słowa. Nawet nie wiedziałam kiedy otworzyłam oczy i patrzyłam prosto na Daniela, na którego twarzy malował się ból.-Przepraszam.
Odwróciłam głowę, by nie móc patrzeć na smutny wzrok Daniela. Spojrzałam przez okno, patrząc na drzewa, które pozostawały za nami. patrzyłam na ludzi, którzy nie byli niczego świadomi. Patrzyłam na zwierzęta, które nie miały żadnych problemów. Patrzyłam na anioły, które...
-Padnij!-usłyszałam krzyk Daniela. Poczułam, że pomaga mi się schylić, a w tym samym czasie szyba z mojej strony rozpada się na drobne kawałeczki. Daniel kieruje jedną ręka, a drugą mnie trzyma. nagle samochód wpada w poślizg. Usłyszałam jak Daniel klnie pod nosem i próbuje opanować sytuację. Zobaczyłam jak puszcze kierownicę i chwyta mnie także druga ręką.-Zaufaj mi.
Zamknij oczy i pomyśl o szczęściu. Pomyśl o tym co byś chciała zobaczyć i najważniejsze ufaj mi.
Pokiwałam lekko głową. Zamknęłam znów oczy i wyobraziłam sobie nic. Nie umiałam się skupić, bo samochód co chwilę się obracał. Dobrze, że byliśmy na jakieś wiejskiej drodze. nagle w nasze auto coś uderzyło. Krzyknęłam. Zaczęłam mieć trudności z oddychaniem. Miałam atak paniki. Policzki miałam już mokre. Nie umiałam złapać powietrza. Dusiłam się. Bałam się.
-Nina! Uspokój się! Wsłuchaj się w mój głos. Jesteś bezpieczna. Wszystko będzie dobrze, nic ci się nie stanie. Pomóż sobie i pomóż wszystkim osobom, które ucierpiały przez upadłe Anioły. Dasz radę, bo jesteś silną dziewczyną- nic to nie pomagało. Ciągle panikowałam. Ciągle miałam problem z oddychaniem.- Nina kocham Cię! Zrób to dla nas!
Tego się nie spodziewałam tego było za wiele. Pomyślałam o białym pokoju, w którym bym chciała teraz być. Czemu biały? Przecież nienawidziłam białego. Nagle wszystko się zatrzymało. Czułam, że ktoś mnie ciągle obejmuje. Otworzyłam oczy. Widok mnie zaskoczył. Cały biały pokój. Bez żadnych mebli, bez żadnych obrazów. Nic tu nie było. Tylko ja i ktoś kto mnie ciągle obejmował. Domyślałam się , że jest to Daniel. Obróciła się i zobaczyłam, że chłopak jest ubrany cały na biało, a na dodatek ma rozłożone ogromne skrzydła.
-Nina udało Ci się!
-Biel?-zapytałam Daniela.
-Siła mojej sugestii-uśmiechnął się i pomógł mi wstać. Dopiero teraz zauważyłam, że również mam na sobie białą, luźną sukienkę, która sięgała do kostek.-Nie masz za co dziękować.
-Ale jak?
-Twoja i moja moc połączone razem, dają cos takiego.
-Możemy porozmawiać?
-Nie możemy, tylko musimy-westchnął Daniel.
-Dlaczego tak w ogóle jestem w sukience?
-Od zawsze chciałem cię tak zobaczyć.
-Czy to jest prawda, co powiedziałeś mi w samochodzie?-zapadła cisza. Nie było słychać nic. Głucha cisza.
-Pamiętasz coś z przed przemiany w człowieka?
-Czemu nie odpowiesz mi na pytanie?
-Pamiętasz coś z przed przemiany w człowieka?-zapytał ponownie.
-Nie, ale czemu do jasnej cho...-nie umiała dokończyć. Głos zamarł mi w gardle.
-Nie w tym miejscu- powiedział Daniel i spojrzał na mnie surowo. Muszę cię gdzieś zabrać, ale przyrzeknij, że będziesz grzeczna i będziesz się mnie słuchać.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Nie mogę ci teraz tego powiedzieć.
-To jak mam obiecać ci, że będę grzeczna.
-Jeśli odpowiesz mi na moje pytanie.
-Dowiesz się jak tam pójdziemy.
-A czy to nie będzie pokój jaki ma Christian Grey?
-Nie mów, że czytałaś to badziewie.
-Dobra, dobra. Obiecuję Ci, że będę grzeczna.
-przynajmniej tego nie pożałujesz.


----------------------------------
Rozdział dopiero po miesiącu, bo teraz poprawianie ocen i inne badziewa ;/ W wakacje rozdziały na pewno będą się pojawiać częściej :))

środa, 6 maja 2015

Rozdział 25

Stałam i nie potrafiłam się ruszyć, bo nawet nie chciałam. Informacja, którą przed chwilą usłyszałam, mogła mnie zwalić z nóg. Dyrektor był moim ojcem, a ja jego córką.  Nie jestem Niną, tylko Katheriną. To nie może być prawda. "Skoro, anioły są na ziemi, to dlaczego, nie możesz być jego córką?" Przemknęło mi przez myśl. usłyszałam czyjeś krok i poczułam dłoń na policzku.
-Nie płacz-powiedział dyrektor, czy jak kto woli mój ojciec.-Nareszcie będziemy razem. Zaznasz w końcu szczęście z Adrianem.
-Nie-usłyszałam krzyk Agnes. Mężczyzna odwrócił się i uderzył w brzuch nadlatującą anielicę. Dziewczyna uderzyła o ścianę i straciła przytomność. Jej skrzydła zniknęły, tak szybko jak się pojawiły.
-Może chcesz coś powiedzieć?-zapytał dyrektor lub mój ojciec.
-Gdzie jest Daniel?
-Martwisz się o swojego wroga, ale to się za chwilę zmieni-szepnął mi do ucha. Przeszedł mnie dreszcz. Co ja mam zrobić?
-Przywołaj go!-usłyszałam głos w mojej głowie. To jest dobry pomysł, ale nie mogę tego zrobić. Daniel mi zabronił, ale jeśli go nie przywołam, to stanę się Anielicą i będę z Adrianem. Nie mogę do tego dopuścić. Jak ja mam to zrobić? Przypomniała mi się chwila, gdy byłam zamknięta w składziku. Zamknęłam oczy i skupiłam się na jasnym świetle, które, próbowało się przebić przez ciemność. Z każdą chwilą, światełko się przybliżało. Skupiłam się najbardziej jak mogłam. Ciemność zamieniła się w jasność. Zobaczyłam znów blondyna, odwrócił się do mnie. Zobaczyłam, że ma zielone oczy, tak jak Daniel, ale on nie był nim.
-Kim jesteś-zapytałam.
-Nie rób tego-odezwał się nieznajomy.-Będziesz tego później żałować. Daniel jest już w drodze. Nie przywołuj go.
-Nieee!-usłyszałam czyjś gardłowy krzyk. Cała sceneria znikła i znów pojawiła się szkoła. Mój "ojciec" krzyczał, a inni aniołowie byli w gotowości do walki. Nie wiedziałam o co  im chodzi, ale można się domyśleć, że nadlatuje Daniel. Miałam rację, a na dodatek nie był sam. Za nim leciała świta Stróżów.
-Puść ją-krzyknął mój Stróż i wylądował w pobliżu, a inni stali za nimi również w gotowości do walki.
-myślisz, że oddam ci moją córkę? Ona należy do mnie i nikomu jej nie oddam- usłyszałam ciche chrząknięcia. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam Adriana.-No chyba, że oto temu panu, a teraz uciekajcie.
-Nie odejdę bez niej, a nie chce pobudzać jeszcze bardziej naszego konfliktu.
-I tak już pokój wisi na bardzo cienkim włosku, więc nam to nie robi różnicy  czy wojna rozpocznie się teraz czy później. Jesteśmy przygotowani na każdą chwile.
-Jak widzisz myt też-powiedział Daniel wskazując na swoje towarzystwo. Chciałam coś zrobić, a nie stać bezczynnie. zaczęłam się szarpać.
-Stój spokojnie albo się to źle skończy.
-Nie groź jej.
-Kto powiedział, ze jej grożę, równie dobrze to mogło być skierowane do ciebie-powiedział z szyderczym uśmiechem. W oczach Daniela, przez krótką chwilę zobaczyłam strach, który od razu zniknął. Powiedział cos czego nie zrozumiałam. Wypowiedziane słowa bardzo mnie zdziwiły, bo aniołowie odlecieli.
-To jest walka pomiędzy tobą, a mną, więc nie wtrącaj w to innych- powiedział mój stróż i wskazał na naszych przeciwników.
-Dobrze, ale jednego zostawię.
-Dobrze, ale ja także kogoś wybiorę.
-Adrian!
-Agnes!
-Przecież ona jest nieprzytomna-zaśmiał się dyrektor, wzmacniając swój uścisk na moim ramieniu. Syknęłam cicho z bólu, na co Daniel od razu zareagował. Na jego twarzy pojawił się ból.
-Nie bądź nigdy taki pewny- powiedział kobiecy głos. Agnes. Wyglądała jakby nic się wcześniej nie stało. Podeszła do Daniela i stanęła obok niego.-A teraz ładnie cię prosimy byś oddał nam Ninę.
-To nie jest Nina!-krzyknął mój ojciec.-To wy ją tak nazwaliście. On była, jest i będzie Kathriną!
-Jestem Nina-szepnęłam cicho. Krzyknęłam z bólu. Poczułam, że coś mi się wbija w ramię. Pazury? Spojrzałam na dyrektora. Pojawiły mu się skrzydła. Uniósł się w powietrze, razem ze mną.
-Jesteś Kathriną. moją córką. To ja cię spłodziłem. To ty zostaniesz następczynią tronu, to ty powiedziesz nas do zwycięstwa- krzyczałam z bólu, płakałam.
-Puść mnie. Proszę, to boli.
-Oczywiście, że boli, bo jesteś tylko marnym człowiekiem, którego można zabić. Wasze życie jest jak świeczka, wystarczy nawet najmniejszy podmuch by zgasić płomień, w waszym przypadku życie.
-Słyszałeś co mówiła. Puść ją!-krzyknął Daniel i uniósł się również w powietrze
-jak sobie życzysz- czułam jak spadam. Nie umiałam nic powiedzieć. Głos mi zamarł. Już miałam uderzyć w ziemię, gdy poczułam, że jestem w czyiś ramionach.
-Cześć malutka-powiedział Adrian.
-Puść mnie, nie będę nigdy taka jak ty, a tym bardziej nie będę z tobą.
-Zobaczymy jeszcze-powiedział i położył mnie na ziemi. Zniknął, a razem z nim mój ojciec. nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. tego było za dużo.
-Nina?-podeszła do mnie Agnes.
-kim ja właściwie jestem?-zapytałam ją łamiącym się głosem.
-To nie ze mną powinnaś rozmawiać na ten temat.-Daniel ci to wszystko wytłumaczy.
-Dlaczego nie zrobił tego wcześniej?-zapytałam, podkulając nogi do brzucha.
-Chciał wiedzieć, ze będziesz gotowa, ale niestety sytuacja go do tego zmusza, by powiedzieć ci to teraz-Agnes dotknęłam mojego ramienia, gdzie pozostały rany, po mocnym uścisku mojego ojca. Poczułam kojące ciepło, a chwilę później nie bolało mnie już nic. Dosłownie.
-Co zrobiłaś?
-Uleczyłam cię ze wszystkiego, wliczając w to kark i nogi, więc tego nie będziesz już potrzebować-ściągnęła mi kołnierz i jakimś cudem zniknął mi gips.
-jak?
-Nasza tajemnica. Jeszcze jedna rzecz-powiedziała, uśmiechając się. Nachyliła się i założyła mi złoty naszyjnik.-Pilnuj go następnym razem.
-Nina!-usłyszałam czyjś krzyk i kroki.
-Daniel!-wstałam i pobiegłam do niego. Chwycił mnie i przytulił. Schował swoją głowę w moje włosy.
-Przepraszam cię, nie powinienem cię zostawiać, ale dałem się złapać, a potem...
-Cii... spokojnie. Już wszystko dobrze-przerwałam mu.- Ale będziemy musieli naprawdę długo porozmawiać.

--------------------------------
I jak wrażenia? Trochę nieudany ten rozdział, tak z dupy wyciągnięty, ale co zrobić. Deszcz mi najwidoczniej nie służy. Czekam na wasze opinie w komentarzach :)
Dodatkowa informacja ----------> Zaczęłam pracować na zwiatunowni http://zwiastuny-doublenik.blogspot.com/. Jak ktoś by chciał zamówić u mnie zwiastun, to zapraszam ~Paulina :)

czwartek, 23 kwietnia 2015

Zwiastun

 
 
 
 
Przedstawiam Wam zwiastun tego oto bloga :)
Proszę o wyrozumiałość, bo jest to mój pierwszy, który kiedykolwiek zrobiłam...
Proszę o Wasze opinie :)
 
Rozdział pojawi się w najbliższym czasie :D