niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 13

Kiedy wszyscy opuścili sale gimnastyczną nauczycielka przywołała mnie. Opuściłam głowę na dół i poszłam choćby na skazanie. Adrian kucał przy Adamie. Jego twarz była cała czerwona, a krew zaczynała skapywać na parkiet. Zrobiło mi się nie dobrze. Od zawsze miałam problemy na widok krwi. Stanęłam dalej, ale pani Treeday cały czas mnie wołała. Kiedy w końcu doszłam do niej odwróciłam się plecami do Adama, by nie widzieć czerwonej substancji wypływającej z jego nosa.
-Przyznaję był to dobry serw, ale czy musiałaś aż tak mocno?-spytała mnie wuefistka. Nie patrzałam na nią. Stałam do niej plecami.-Nie wiesz, że niegrzecznie jest stać plecami do kogoś, kto do ciebie mówi?
-Mam problemy z krwią-powiedziałam. Poczułam, że nauczycielka łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. Blond kosmyk wypadł jej z kucyka i opadł na twarz. Od razu go odgarnęła. Spojrzała mi głęboko w oczy. Miała je naprawdę brązowe.
-Masz bardzo ciekawe oczy-powiedziała.-Soczewki?
-Dziękuję? Nie, naturalne- zobaczyłam błysk w jej brązowych oczach.
-Adrian, chodź tu!-chłopiec opuścił przyjaciela i podszedł do nas.-Pokaż Pannie War gdzie jest nasz schowek i przynieście tu wiadro i kilka szmat. Trzeba posprzątać tą krew z parkietu. A ty kochanieńki głowa na dół, za chwilę przyjdę.
-Chodź już-warknął Adrian i chwycił mnie za. Pociągnął mnie w stronę wyjścia, kiedy pani Treeday mówiła coś do Adama. Nie słyszałam co to było, ale Adam się uśmiechnął, a mnie przeszły dreszcze. Adrian ciągnął mnie w ciemny korytarz, prowadzący do szatni chłopców. Nagle stanęliśmy przed drzwiami do schowku.-No otwieraj!
Otworzyłam drzwi, Adrian cały czas trzymał mnie za nadgarstek i to był błąd. Popchnął mnie do środka. Wpadłam na szafkę z różnymi płynami. Wszystko teraz leżało na ziemi.
-Co ty zrobi...-nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam czyjś szept.
-Odnajdź wewnętrzną moc! Użyj jej!-mówił ktoś.
-Jaka moc? Czego ode mnie chcesz?
-Ja nic o mocy nie mówiłem-powiedział zaskoczony Adrian- Zapomnij, że to byłem ja, niech to będzie ktoś inny np. ta twoja przyjaciółeczka Agnes.
Mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy. Rozbolała mnie głowa i wszystko zaczęło mi się mieszać. Gdzie ja jestem? Kto tu mnie wrzucił? Spojrzałam na ostatni promyk światła, który dostawał się przez uchylone drzwi, które powoli się zamykały. Trzask. Drzwi zostały zamknięte. Zostałam sama z detergentami. Było ciemno. Było zimno. Czuję dziwne deja vu. Kiedyś to już przeżywałam. Wstałam, ale uderzyłam głową o półkę.
-Auć- powiedziałam i dotknęłam miejsca na głowie, gdzie właśnie się uderzyłam. Bolało w cholerę. Pomasowałam trochę. Zaczęłam chodzić po malutkim składziku, cały czas z ręką na bolącej głowie.
-Użyj mocy- usłyszałam czyjś szept. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo nie widziałam, bo było ciemno. Światło nie działało. Usiadłam na podłodze. Kto mnie tu wrzucił? Zobaczyłam za mgłą mojego przeciwnika, a raczej przeciwniczkę.
-Agnes!-krzyknęłam.
-Skup się!-usłyszałam znów szept.
-Kto tu jest-krzyknęłam i uderzyłam ręką o drzwi. Nic się nie stało. No może oprócz bolącej ręki.
-Przypomnij sobie-uderzyłam teraz druga ręką.-To nie ona. Skup się
-Kto tu jest?!-krzyknęłam zrozpaczonym głosem.- Chyba oszalałam.
-Odkryj swoją moc w środku- kopnęłam w drzwi. Znów nic. Jeszcze raz. Nic to nie daje. Usiadłam pod drzwiami i zaczęłam płakać.-Uspokój się. Przywołaj go. Pomorze ci.
-Kimkolwiek jesteś skończ!-krzyknęłam i tym razem już leżałam na podłodze. Wszystko było zamazane od moich łez. Spojrzałam na ciemne ściany. Zaczęły się przybliżać. Szybko wstałam i znów uderzyłam o półkę. Wzięłam wdech i znów spojrzałam na ściany. Stały w miejscu. Odetchnęłam. Usiałam pod drzwiami i przyjrzałam się sufitowi. Tym razem to on na mnie spadał. Krzyknęłam i zaczęłam uderzać pięściami w drzwi.
-Uspokój się. Znajdź moc, którą masz w środku. Przywołaj go. Uratuje cię.
-Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? Jaka moc? Kogo mam przywołać?-cisza.-Ja szaleję.
-Przywołaj swojego stróża-znów uderzałam pięściami w drzwi.
-Pomocy!-krzyczałam. Nikt nie nadchodził. Skuliłam się przy drzwiach. Zakryłam twarz dłońmi. Byłam tu sama. Chyba. Zaczęłam płakać.
-Pomogę ci. Tylko mnie posłuchaj.
-Zostaw mnie w spokoju!-krzyczałam zasłaniając uszy, jak małe dziecko, które nie chce usłyszeć złej wiadomości.
-Weź wdech i wydech i skup się na osobie, którą najbardziej kochasz- wstałam i znów kopnęłam w drzwi.
-Czemu ja?! Wszystko dzięki mnie. Dlaczego ja oszalałam?!-znów opadłam na podłogę.
-Proszę posłuchaj mnie. Pomyśl o mamie, rodzinie o tych wszystkich, których kochasz-nie chciałam słyszeć wewnętrznego "ja", ale na samą myśl o mamie zrobiło mi się ciepło na sercu.-Wdech, wydech. Wdech, wydech.
Mówił głos. Dziwnym trafem posłuchałam go. Uspokoiłam się. Łzy już mi nie leciały, ale cały czas mam przed oczami obraz mamy. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Teraz zajrzyj w swoje wnętrze. Znajdź tam świecącą cząstkę siebie. Prawdziwej Niny- powiedział głos.
-Nie ogarniam- powiedziałam sama do siebie, ale spróbowałam. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam jakieś światło. Otworzyłam oczy, ale w pomieszczeniu było ciemno. Znów je zamknęłam i znów zobaczyłam światło
-Dotknij ten płomyk.
-Jak?-głos się nie odezwał. Wyciągnęłam przed siebie rękę, ale nic się nie stało. Skupiłam się na tym promieniu. Przybliżył się do mnie. Oślepił mnie blask. Nagle zobaczyłam blondyna, odwróconego do mnie plecami.-Pomóż mi.
Obraz nagle zniknął.
-Brawo udało ci się.
-Co mi się udał...-nie dokończyłam, bo ktoś zaczął szarpać drzwi. Wstałam i zaczęłam uderzać w drzwi. Ktoś z zewnątrz przestał. Usłyszałam kroki. Nie odchodź pomyślałam. Ktoś znów zaczął się przybliżać, tyle że w szybkim tempie. Uderzył drzwi. W porę się odsunęłam, bo drzwi zostały wyrwane z zawiasów. Światło mnie oślepiło. Zasłoniłam dłonią oczy.
-Nina-usłyszałam znajomy głos.
-Daniel? Ty jesteś moim stróżem?

1 komentarz:

  1. Witaj :)
    Zostałaś nominowana do #Liebster Award.
    Pozdrawiam i gratuluję
    http://words-are-my-addiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń