środa, 12 listopada 2014

Rozdział 18

-Jak się czujesz?-zapytał Daniel.
-Dobrze, chyba-powiedziałam.-Poczekaj chwile, co ty tu robisz?
-Stoję i gadam z tobą- odpowiedział. Nagle pojawiły się czarne fotele. Daniel usiadł na jednym z nich i zaprosił mnie bym usiadła obok niego. Pokręciłam przecząco głową, przypominając sobie, że jestem z nim skłócona. To on mnie okłamał. Odwróciłam się i chciałam pójść do przodu, ale nie potrafiłam zrobić ani jednego kroku. Coś ciągnęło mnie do tyłu. Starałam się temu oprzeć, ale nic to nie dawało, jedynie co to traciłam siły.
-Wiem, ze coś kombinujesz.
-To jest sen kochana.
-Jaki sen i nie mów do mnie kochana.
-Twój sen-powiedział Daniel.
-Skoro to mój sen, to dlaczego nie mogę go kontrolować?
-Jesteś słabsza ode mnie, przynajmniej na razie.
-Jak to na razie?
-W swoim czasie się dowiesz o co chodzi, a teraz ci wszystko wyjaśnie, tylko usiądź obok mnie. Proszę, Nina- powiedział Dominik z miną skruszonego szczeniaka. Przewróciłam oczami i usiadłam obok na fotelu.
-No to słucham, co masz mi do powiedzenia- rzekłam siadając na fotelu. Założyłam nogę na nogę i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-To co ci teraz powiem, jest bardzo ważne. Prawdopodobnie mi nie uwierzysz, a jeśli nawet tak, to jest prawdopodobieństwo 86%, że nie będziesz pamiętała tego snu.
-Możesz przejść, do sedna? Śpieszy mi się obudzić, bo zapewne moja mama na mnie czeka, tam w szpitalu. Gdzie leżę. Bo był wypadek, w którym uczestniczyłam.
-Jak myślisz, dlaczego żyjesz? Jak się znalazłaś poza autobusem?-przerwał mi Daniel, patrząc na mnie podejrzliwie. Zastanowiłam się.
-Przypadek?
-Nie sądzę. Nie musisz dziękować.
-Co?
-Twoje oczy nie są kwestią przypadku. Kiedy mnie wzywasz, to tracisz jedną plamkę.
-Co?-zapytałam jeszcze raz. Daniel westchnął.
-Tak Nina, to ja jestem twoim Aniołem Stróżem. Zawsze jestem przy tobie. Jeśli myślisz, że nie ma mnie przy tobie, to się mylisz. Jestem zawsze przy tobie. Na dobre i na złe. Więc nawet nie wiem jak byś mnie odpychała, to ja bym za tobą kroczył cały czas.
-Ale dlaczego pod składzikiem się tego wypierałeś?
-Ludzie nie mogą wiedzieć, że mają Aniołów Stróży, ale po prostu, ja musiałem ci o tym powiedzieć, sprawy zaszły za daleko.
-Jakie sprawy?
-Dowiesz się w swoim czasie. Zobaczymy jak się obudzisz, jak zareagujesz. Jeśli będziesz pamiętała ten sen, to dokończę to co ci powiedziałem, a jeśli nie to będę ci mówił to, ale nie wprost, tylko będziesz musiała się domyśleć.
-Daniel, proszę powiedz mi co się dzieje-poprosiłam go, starajac zrobić minę "bezdomnego szczeniaka". Chłopak się tylko uśmiechnął i pokręcił głową.
-Powiem ci jedną rzecz do zapamiętania. Nigdy i to przenigdy, nie słuchaj głosy, który ci mówi różne rzeczy typu "Zawołaj go" czy tak jak miałaś we składziku, by mnie przywołać.
-Skąd ty wiesz, że słysze głosy?
-każda osoba taka jak ty je słyszy. Nina posłuchaj grozi ci niebezpieczeństwo, a ja muszę cię ochronić w każdej chwili, więc proszę nie pakuj się w kłopoty, dobrze?-pokiwałam głową. Zapomniałam już nawet o tym, że mnie okłamał, Wybaczyłam mu.
-Przepraszam-szepnęłam, nie patrząc w zielone oczy Daniela. Schowałam się za moimi włosami. Poczułam, że chłopak je odgarnia. Spojrzałam w jego oczy.
-Nie masz za co przepraszać, to wszystko wina Simona- "Simon" usłyszałam w swojej głowie.
-A kim jest twój brat?-chłopak zacisnął usta w jedną kreskę.
-To rozmowa na inną dzień.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, za chwilę będą cię budzić.
-Skąd...
-Jak się obudzisz i nie będziesz pamiętała tego snu, to zajrzyj pod poduszkę, gdzie położyłaś mój liścik, tam powinno się znaleźć co może ci odświeży pamięć-powiedział i wstał. Spojrzałam na jego twarz. Skrzywił się i upadł na kolana.
-Daniel, co się stało?-on tylko podniósł rękę by potwierdzić, że nic mu nie jest. Nagle zobaczyłam, że na jego plecach coś się znajduje. zakryłam usta reka by nie krzyknąć. To coś się powiększało. W końcu przybrało kształt śnieżnobiałych skrzydeł. Daniel już się wyprostował i pokazał bym podeszła do niego. Chwycił mnie za rękę. W czasie kiedy mnie dotknął kolana się pode mną załamały. Zaczęło mi się kręcic w głowie. Usłyszałam przekleństwo. Przekleństwo wypowiedziane przez anioła.
-Co się...-nie dokończyłam, bo zamknęłam oczy, czując, że nie stoję już na ziemi. jestem w objęciach, mojego Anioła Stróża, który unosi się nad ziemią.

                                                                     ***

Ciche pikanie mnie obudziło. Nie chciałam otwierać oczu. Chciałam wrócić do mojego snu. Właśnie sen. Co mi się śniło? Próbowałam sobie przypomnieć, co to był za sen. Czułam w środku, że to było coś ważnego. mimo, ze miałam oczy zamknięte, wiedziałam, że weszła pielęgniarka. Podeszła do mnie i przyłożyła mi rękę do czoła. W tym samym momencie, otworzyłam oczy.
-jak dobrze, że się już obudziłaś- odetchnęła z ulgą nie pielęgniarka, tylko moja mama.
-Mama-udało mi się wyszeptać. Oczy mojej rodzicielki się zaszkliły. Chwyciła mnie za rękę. Syknęłam z bólu, bo trochę to zabolało. mama obluźniła trochę uścisk.
-Jestem tu Nina. Jestem przy Tobie. Zawsze-powiedziała. Gdy usłyszałam ostatnie słowo, przypomniał mi się cały sen. Daniel, mój Anioł Stróż. Jak na zawołanie otworzyły się drzwi i stanął w nich Simon. Mama spojrzała na chłopaka.
-O witaj Daniel.
-Dzień dobry-przywitał się Simon. Zastanawiałam się skąd od razu mogłam wiedzieć, że to był Simon.-Chciałbym powiedzieć, że nie jestem Daniel tylko Simon. Brat bliźniak Daniela.
Spojrzałam na mamę, była zdziwiona i nie wiedziała za bardzo o co chodzi. Nagle drzwi się znowu otworzyły i tym razem stał w nich Daniel. Spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzył na mnie z troską. Serce zaczęło mi szybciej bić, co od razu można było usłyszeć. Trochę się zarumieniłam. Daniel się uśmiechnął, ale od razu uśmiech mu zszedł gdy spojrzał na Simona. Zobaczyłam, że Simon też nie jest zadowolony z tego tu spotkania. Ciekawe o co  im chodziło. W końcu Daniel miał mi powiedzieć reszte po przebudzeniu.
-Dzień dobry, jak się czuję Nina?-zapytał moją mamę.
-Obudziła się przed chwilą, podobno teraz jest to dopiero długi raz.
-Dobrze, że w ogóle się obudziła-powiedział Simon z przekąsem.
-Simon jak ja dawno cię nie widziałem-powiedział Dominik, nie uśmiechając się.
-Z wzajemnością-powiedział brat bliźniak. Oby dwoje piorunowali się wzrokiem. Drzwi się znowu otworzyły i weszła pielęgniarka. Stanęła jak wyryta widząc trzy osoby przy moim łóżku.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przy pacjencie, może być tylko jedna osoba-powiadomiła nas lekarka.
-I tak już wychodziłem-powiedział Simon.
-Ja także. Do widzenia. Zdrowiej Nina-uśmiechnął się do mnie tajemniczo. Simon wyszedł bez słowa. Pielęgniarka podeszła teraz do mnie i poprawiła coś przy moich rurkach, które były do mnie przyczepione.
-Za chwilę podamy jej lekarstwa i prawdopodobnie po nich znów zapadnie w sen-mama pokiwała głową. Podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło.
-Przyjdę jutro-powiedziała i wyszła. Zobaczyłam, że po jej twarzy spływają łzy. Gdy tylko je zobaczyłam, to od razu  za chciało mi się płakać. Do sali weszła druga pielęgniarka, niosąc tacę z lekarstwami. Jedna z nich dosypała mi proszek do jednej z rurek. od razu poczułam jego działanie. Oczy zaczynały mi ciążyć. Aż w końcu się poddałam i znów odpłynęłam, mając nadziję, że znów w śnie zobaczę Daniela.

-------------------------------------
Co wy na to :)
Proszę bardzo byście komentowali, bym mogła wiedzieć czy pisać dla was dalej czy też zawiesić bloga...

3 komentarze:

  1. Super! Oczywiście, że masz pisać dalej :) A co do Simona to mam pewne podejrzenia, ale na razie nie jestem pewna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam pisz dalej.Ja chętnue to czytam i czekam na next oraz życze ci dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie możesz go zawiesić. Jak to zrobisz to pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz kotek :*

    OdpowiedzUsuń