piątek, 31 października 2014

Rozdział 17

Słyszę głosy zamieszania. Krzyki, rozkazy, dźwięki, których nie rozpoznaje, karetki i inne. Nic nie pamiętam, co się stało? Próbuje otworzyć oczy. Na początku wszystko było rozmazane. Po chwili oczy przyzwyczaiły się do światła. Patrzyłam prosto na szare chmury, z których na razie deszcz nie padał. nagle usłyszałam czyjś cichy jęk. Odwróciłam lekko głowę, ale choćby najmniejszy ruch sprawiał mi okropny ból. Kątem oka dostrzegłam Tori, która też leżała nieprzytomna. Trzymała mnie za rękę. Odwróciłam wzrok na drugą stronę. Nagle wspomnienia wróciły do mnie. Pod budynkiem leżał wrak autobusu. Był cały spalony.
-Tori-szepnęłam. Nie odpowiedziała. Ścisnęłam jej lekko rękę. Syknęłam z bólu, a Tori się nie odzywała. Spojrzałam na jej klatkę piersiową. Lekko się unosiła, więc żyła. Usłyszałam kroki. Usłyszałam głosy nieznanych mi ludzi.
-Szybko przyślijcie tu ludzi-zawołał nieznajomy. Prawdopodobnie był to lekarz. Przyklęknął pierw przy Tori, bo widział, że jest nieprzytomna. Usłyszałam bieg reszty sanitariuszy. Założyli Tori maskę tlenową i dali ją na nosze. Teraz przyszła kolej na mnie.-Słyszysz mnie?
Zapytał mnie mężczyzna. Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale głos nie wydobył mi się z gardła. Spróbowałam pokiwać głową, na znak, że go słyszę. Ktoś podał mu czerwoną torbę. Wyciągnął z niej strzykawkę i wbił mi ją do ręki. Wstrzyknął mi jakiś przezroczysty płyn. Od razu oczy zaczęły mi ciążyć. Poczułam, że zakładają mi maskę i dają na nosze. Powoli poddaje się. Zamykam oczy, ale udaje mi się jeszcze zobaczyć blond chłopaka, powoli odchodzącego z miejsca wypadku

                                                                           ***

Odzyskałam świadomość, ale mam oczy nadal zamknięte. Wsłuchuje się w głośne pikanie, cichy szmer rozmów i szuranie butów. Leże spokojnie, nie ruszając się. Pamiętając wydarzenie po wypadku nie chcę nawet się ruszać. Nie chcę znów czuć przeklętego bólu we wszystkich kościach, mięśniach. Przypominam sobie  jak doszło do wypadku. Autobus wpadł w poślizg i uderzył o coś. Widząc wrak pojazdu, prawdopodobnie musiał się zapalić, ale jak ja znalazłam się poza autobusem razem z Tori, przecież my byłyśmy w środku. pamiętam, jak uderzyłam głowa o szybę, która się rozpryskała. Pamiętam jak Tori chwyciła mnie za rękę w ostatniej chwili, kiedy miałam otwarte oczy. Później była już ciemność. Moje rozmyślenia przerwał głośny pisk. Ktoś szybko wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam, zmierzał w stronę okropnego dźwięku. Otworzyłam powoli oczy. Oślepiła mnie biel. Wszystko było białe. Ściany, łóżka, zasłony, ubrania. Wszystko. Nagle ktoś wyłączył pisk i w pomieszczeniu nastała cisza. Usłyszałam teraz szuranie. Odwróciłam głowę w tamtą stronę, przynajmniej na tyle ile mogłam, bo znów poczułam ten straszny ból. Ten obraz mnie przeraził. Zobaczyłam szereg białych łóżek z ludźmi ubranymi na biało. Pisk dochodził z drugiego końca sali. Pielęgniarka stała nad pacjentem i nic nie robiła. Szybko wyszła. Chwilę później do sali wpadło pełno lekarzy, którzy podbiegli do pacjenta. Jeden z nich przyłożyć mu defibrylator. Wstrząsnęło ciałem. Nie umiałam na to patrzeć więc zamknęłam oczy. Słyszałam tylko dźwięki wydawane przez to urządzenie.
-Tracimy go-krzyknął ktoś. Serce zaczęło mi szybciej bić, co od razu można było usłyszeć. Dźwięki urządzenia, które zostało do mnie przyczepione, przyspieszyły. Ktoś do mnie podszedł i zakrył mi uszy, chyba domyślił się, że już jestem przytomna. Mimo, że ktoś zakrył mi uszy usłyszałam długie piknięcie. "Już go nie obudzą" Pomyślałam. Ktoś odszedł ode mnie i pomógł wywieść łóżko z martwą osobą. Nie wiem kto to był. Kobieta czy mężczyzna? Z wypadku autobusu czy czegoś innego? Osoba, którą znam, a może nie? Otworzyłam oczy kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odwróciłam głowę w stronę gdzie przed chwilą stało łóżko. Teraz było tam pusto. Sama biel. Tylko biel. Wzięłam głęboki wdech i powróciłam do pozycji gapienia się w sufit. Coś mi tu nie pasowało. Popatrzyłam na lewo. Na krześle obok siedział Daniel lub Simon. Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć. Chłopak przysunął palec do ust, pokazując bym była cicho. Wsadził mi kartkę pod poduszkę. Popatrzyłam na niego, ale on się tylko uśmiechnął. To był Daniel. Jego uśmiech różnił się od Simona. Kiedy się zorienotwałam, że to on, to odwróciłam głowę i zamknęłam oczy. Poczułam przeciąg. Wiatr lekko poruszył moimi włosami. Odwróciłam głowę. nie było tu nikogo. Zamknęłam oczy. Co tu się zdarzyło? Z tą myślą odpłynęłam, słysząc pikanie, które odpowiada rytmu bicia mojego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz