poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 3

Przez godzinę byliśmy w klasie. Pani Fix powiadomiła nas, że nasz plan lekcji czeka na nas w sekretariacie. Jak zwykle pani gadała i gadała i gadała. Przypominała regulamin i prosiła aby do niego się stosować. Spojrzała na wielkiego chłopaka, który siedział na końcu wraz z dwoma innymi. Uśmiechnął się i pokiwał głową, na znak, że rozumie. Zauważyłam, że pod ławką skrzyżował palce.
-Dobrze, więc możecie pójść do sekretariatu po plany. Proszę jeszcze aby Nina, Daniel i Bob zostali tu na chwilę- siedzieliśmy na miejscach, dopóki wszyscy wyszli, a później podeszliśmy do pani Fix. Bob nadal trzymał się na uboczu, mimo że byliśmy tutaj tylko w czwórkę(licząc z panią).-Chcę abyście to dali swoim rodzicom do wypełnienia.
-Co to jest?-zapytał Daniel.
-Pewne potrzebne informacje-uśmiechnęła się do nas.-Przynieście to na jutro, a i sekretariat jest na parterze po lewej stronie od wejścia.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy. No może oprócz Boba i pani, bo oni zostali. Ciekawe o co chodzi. Zeszliśmy po schodach z drugiego piętra(nasza szkoła miała ich 3, a licząc z parterem to 4).
-Te schody nie mają końca-jęknęłam. Były wykonane prawdopodobnie z marmuru, połączonego z betonem. Były strasznie strome. Ciężko się schodziło.
-Nie marudź tylko chodź-wziął mnie za rękę i poszedł przodem. Przyspieszył tempa, prawie już zbiegaliśmy ze schodów. Zaczęłam się śmiać. Niestety pech chciał, że na ostatnim schodzie się potknęłam. Już miałam zaliczyć upadek, ale Daniel mi na to nie pozwolił. Złapał mnie. Poczułam przeszywający prąd na całym ciele. Uśmiechnął się do mnie.
-Nic ci nie jest?
-Nie wszystko w porządku-powiedziałam. Poszliśmy do sekretariatu. Gdy tylko weszłam, poczułam mocny zapach lawendy i duchotę. Chyba nie otwierali tu okna przez wakacje. W pomieszczeniu było jeszcze sporo uczniów, a sekretarka nie wyrabiała się z wydawaniem planów. Była to pani w średnim roku życia. Miała blond włosy, ale to i tak nie maskowało kilku siwych włosów. Była strasznie wysoka, może dlatego, że nosiła strasznie wielkie obcasy. Miała ubraną białą bluzkę, czarną spódnicę i czarną kamizelkę. Stanęliśmy w kolejce. Nikogo tu nie znałam, może dlatego, że były to osoby z innych klas. Drzwi co chwilę się otwierały i zamykały. Podekscytowane pierwszoklasistki krzyczały na cały sekretariat szukając osób, która ma z nimi lekcję.
-Czy możecie pocieszyć się na zewnątrz?-zapytała już zdenerwowana sekretarka. Najwidoczniej musiała słuchać takich wrzasków, od samego rana. Zrobiło mi się jej żal. Pierwszoklasistki wyszły obrażone, ale gdy tylko znalazły się za drzwiami, to można było usłyszeć ich piski. drzwi się otworzyły i weszła osoba z naszej klasy. był to ten chłopak, na którego zwracała pani uwagę. Obok niego stało dwóch chłopców, którzy także siedzieli obok niego w ławce. Zauważył mnie i podszedł.
-Kogo my tu mamy. Nina i ten no drugi. Jak mu leciało?-zapytał jednego ze swoich 'przyjaciół'. Niższy szepnął mu na ucho.-A tak Daniel. Jestem Adam, a to jest Tom, a tamten to David, a teraz nas przepuście.
-Nie- powiedział Daniel.
-Przepraszam co powiedziałaś?
-Nie.
-Chłopaki...- Tom i David podeszli w stronę Daniela. Oby dwoje się na niego rzucili. Uniknął ciosu i jednego i drugiego. Obok nich zrobiło się widowisko. Dwa na jednego i do tego Daniel wygrywał. Sekretarka się 'obudziła'
-Panowie stop-rozdzieliła bijących się. Przeważnie do Tom i David napierali, a Daniel robił uniki. Oni byli cali mokrzy, a on nic.-Kto to zaczął?
-On proszę pani- powiedział Adam, wskazując na Daniela.
-Ale to nie on-krzyknęłam. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Siedź cicho-szepnął Adam. Przeszedł mnie dreszcz.
-To oni- wskazałam na trójkę znajomych.
-To nie...-zaczął Adam, ale sekretarka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Zapomnę o sprawie, ale mam tu monitoring, więc w każdej chwili mogę to sprawdzić- powiedziała, a wszyscy zamilkli. Ustawili się znów w kolejce. Adam podszedł jeszcze do mnie.
-A były takie fajne plany, ale cóż teraz masz przerąbane- powiedziawszy to popchnął mnie. Poczułam przeszywający ból. Nie wiem z czego. Wszyscy coś krzyczeli, ale nie słyszałam kto. Zamknęła oczy. Czuję, że ktoś mnie podnosi i gdzieś idziemy. Tracę świadomość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz