wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 4

Oślepiła mnie biel, gdy tylko otworzyłam oczy. Musiałam aż je zmrużyć. Gdzie ja jestem? Obejrzałam pomieszczenie był to prawdopodobnie gabinet jakieś lekarki. Usiadłam na klozetce. Przynajmniej tu było otwarte okno. Podeszłam do niego i zaczęłam wdychać świeże powietrze, no może nie takie świeże, skoro jeździło tu pełno samochodów, autobusów, motorów. Drzwi się otworzyły i weszła poczciwa staruszka.
-O widzę, że się już obudziłaś moje dziecko, ale proszę cię usiądź-wskazała na klozetke.
-Ale ja już dobrze się czuję. Mogę już iść do domu?
-Nie udawaj małego dziecka i siadaj- w głosie było słychać zdenerwowanie. Nie chciałam jej jeszcze bardziej zezłościć, więc usiadłam. Zbadała moją temperaturę i kazała mi się położyć na plecach. Zaczęła masować mój brzuch. Poczułam lekki ból, ale nic nie powiedziałam. Zaświeciła mi jeszcze latareczką w oczy.
-Dobrze powiedz mi jak się czujesz?
-Bywało gorzej-uśmiechnęłam się do niej.
-Kręci ci się jeszcze w głowie lub jest ci niedobrze?
-Wszystko jest w porządku, a czy teraz mogę iść do domu?
-Jeszcze chwila. Mam do ciebie pytanie.
-Słucham?
-Czy w sekretariacie coś się stało?- zapytała. Od razu w mojej głowie pojawiły się wspomnienia. Bitwa Daniela i Davida. przeszywający ból w całym ciele. Upadek na podłogę i nic więcej.
-Nie, myślę, że po prostu ta duchota i ten zapach tak na mnie zadziałały.
-Możliwe-powiedziała higienistka z zamyśleniem.-Jeszcze chwila muszę wypisać bieg zdarzeń, co ci podałam, co się stało itp.
Podała mi kartkę, którą miałam uzupełnić. Imię, nazwisko, numer telefonu do rodziców, przyczyna przybycia do higienistki, leki, data, mój podpis i higienistki.
-Wypisz tylko imię, nazwisko, numer, datę i się podpisz, a ja wypełnię resztę-podała mi długopis. wypisałam raz dwa, jedyna rzecz to musiałam sobie przypomnieć numer od mamy. Wypisany 'formularz' jeśli to można tak nazwać podałam higienistce.
-Proszę pani mam pytanie.
-Słucham-powiedziała z nad biurka.
-Ile byłam nieprzytomna?-spojrzała na mnie, a później na zegarek.
-Ten chłopak, przyniósł cię około dwadzieścia po jedynastej, a teraz jest dwunasta, więc niecałe czterdzieści minut.
-Jaki chłopak?
-Ten wysoki blondyn z zielonymi oczami.
-Daniel?
Tak właśnie- podała mi kopie zaświadczenia.-Teraz możesz już iść do domu.
-Dziękuję Do widzenia.
-Do widzenia!- zamknęłam za sobą drzwi. Stanęłam na pustym korytarzu. Gabinet higienistki był obok sekretariatu. Poszłam w stronę drzwi, kiedy sobie przypomniałam, że nie mam planu lekcji. Ruszyłam do sekretariatu. Zapukałam i weszłam do środka. Nadal było tu duszno i dawało lawendą. Sekretarka na mnie spojrzała.
-Dzień dobry ponownie-powiedziałam.
-Dzień dobry, czego dusza pragnie?
-Chciałabym odebrać plan lekcji.
-A nie dawałam ci go już?
-Nie wiem może ktoś go odebrał wcześniej, kiedy byłam nieprzytomna.
-Byłaś nieprzytomna?
-Nie pamięta tego pani? Jak tu zemdlałam po bójce?
-Tu była jakaś bójka?- mówiła wtedy prawdę, że o tym zapomni. Podeszłam do okienka.
-Może pani sprawdzić czy jest mój plan?
-Imię, nazwisko, klasa?
-Nina War, II c.
-Nie, nie ma tu tego. Jedynie co tu jest to karta, którą musisz dać każdemu nauczycielowi, który cię uczy. Dziwne, że nie ma twojego planu.
-Tak dziwne- zamyśliłam się.
-O już mam! Pewien chłopiec go odebrał kiedy ty myłaś jak to mówiłaś 'nieprzytomna'.
-Wysoki blondyn z zielonymi oczami?
-Tak.
-Daniel!-krzyknęłam i poszłam w stronę wyjścia.-Dziękuje, do widzenia.
-Do widzenia-powiedziała sekretarka i poszła zaparzyć sobie kawę. Wyszłam na korytarz, znów był pusty i było strasznie cicho. Poszłam jeszcze do ubikacji. Toaleta była dużym pomieszczeniem. Były tam 3 umywalki, nad którymi wisiały lustra. Zobaczyłam swoje odbicie. Przeraziłam się. Włosy mi się pokręciły, byłam cała blada, a oczy mi się rozmazały. Czemu nie wzięłam ze sobą płynu do demakijażu. Zadałam sobie  pytanie. Odkręciłam wodę i opłukałam sobie twarz. Teraz wyglądałam jeszcze gorzej. Nalałam trochę mydła na rękę i zaczęłam szorować twarz. W końcu cały makijaż zszedł ze mnie. Wyciągnęłam fluid i tusz do rzęs. raz dwa zrobiłam lekki makijaż. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Stanęła w nich dziewczyna, prawdopodobnie trzecioklasistka. Podeszła do umywalki i też zaczęła się przeglądać.
-Masz może tusz do rzęs?-zapytała mnie blondyna. Poszukałam w torebce i jej podałam. Kiedy brała go ode mnie dotknęła mnie lekko ręką. Poczułam przeszywający ból. Spojrzała na mnie. Nie miała już swoich niebieskich oczu, tylko czarne.
-Nareszcie cię znalazłam- powiedziała i rzuciła się na mnie. Krzyknęłam. Chciałam zrobić unik, ale mnie złapała. Poczułam przeszywający mnie prąd, był bardzo podobny wtedy kiedy dotknął mnie Adam, tyle że teraz bardziej bolało. Zatkał mi usta, bym nie krzyczała. Ugryzłam, ale na niej nie zrobiło to żadnego wrażenia. Popatrzyła mi prosto w oczy i się zaśmiała prosto w twarz.-Co bez twojego obrońcy, nie jesteś wcale taka silna.
Zaczęła mnie ciągnąć, w stronę przeciwną do drzwi. Doszła do toalet. Cały czas się szarpałam, ale to nic nie dało. Nagle usłyszałam trzask, do łazienki wpadł Daniel!
-Zostaw ją!- krzyknął.
-Chyba coś ci na głowę bije-powiedziała i wyciągnęła jedną rękę do przodu. Wystrzeliła wielka kula. Daniel ja odbił. Zrobił krok do przodu. Poczułam piekący ból w głowie. Blondyna nie miała rąk już na moich ustach, tylko na skroniach i trzymała mocno moją głowę. Zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. Daniel trochę osłupiał, nie wiedział co zrobić. Dziewczyna się zaśmiała. popchnęła mnie do przodu i zniknęła. Daniel do mnie podbiegł. Przyłożył dłoń do mojego czoła. Zaklął pod nosem. Walczyłam, by nie zamykać oczu, ale nie udawało mi się to. Jaki super ten pierwszy dzień. Zapadła ciemność. Zemdlałam znowu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz