piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 7

Kiedy z mamą byłyśmy po kolacji, to poszłam pod prysznic. Moja łazienka znajdowała się od razu obok mojej sypialni. Łazienka była mała, ale ładnie urządzona. Białe kafelki tworzyły szachownice wraz z czarnymi. Duże lustro na przeciw drzwi, a pod nim mała umywalka. toaleta znajdowała się po lewej stronie, a kabina po prawej. Na półkach widniało dużo kosmetyków, odżywek i świec. Uwielbiam, kiedy łazienki są wypełnione świecami. Akurat u mnie znajduje się pełno świec. Różowe, czerwone, żółte, czarne, brązowe itd. Kiedy wchodzę do kabiny zawsze je zapalam, by móc czuć ten zapach. Wzięłam do ręki zapałki. Wyciągnęłam jedną i zapaliłam świeczkę. Po łazience zaczął rozchodzić się delikatny zapach płatków róży. Zapaliłam drugą, trzecią, czwartą świeczkę i odłożyłam zapałki. Ściągnęłam ubrania i weszłam do kabiny. Puściłam wodę i uregulowałam jej temperaturę. Zmoczyłam swoje ciało wraz z włosami. Wzięłam szampon i zaczęłam myć swoje włosy, a następnie wzięłam żel pod prysznic i umyłam ciało. Kiedy spłukiwałam pianę usłyszałam otwieranie drzwi w łazience. Wyłączyłam wodę i wystawiłam głowę z kabiny. Poczułam zimny, nieprzyjemny wiatr. Drzwi były otwarte. Owinęłam się ręcznikiem i je zamknęłam. Rozejrzałam się po łazience, nikogo tu nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do końca spłukać włosy. Gdy tylko weszłam do kabiny poczułam, że ktoś mnie obserwuje, ale przecież nikogo tu nie ma. Puściłam wodę i do końca pozbyłam się piany z głowy. Wzięłam swój żółty ręcznik i zrobiłam z niego turban na głowie, a drugim ręcznikiem wytarłam swoje ciało. Szybko ubrałam się w szare piżamy. Na bluzce był namalowany miś, a na spodenkach miodek. Gdy byłam już ubrana zdjęłam turban i zaczęłam rozczesywać włosy. Kiedy były już bez kołtunów, to wyszłam z łazienki do mojego pokoju. Włosy miałam mokre. Nie lubiłam suszyć włosów suszarką, wolałam aby wyschły naturalnie. Ciągle się dziwnie czułam, że ktoś mnie obserwuje. Zeszłam do mamy, która siedziała przed telewizorem i oglądała jakiś jej serial.
-Mamo wchodziłaś mi do łazienki?
-Nie, a czemu pytasz?
-Bo drzwi mi się otwarły, kiedy brałam prysznic.
-Może był przeciąg.
-No może-usiadłam obok mamy na kanapie i przyglądałam się serialowi. Nic nie ogarniałam o co w nim chodzi.-Idę poczytać. Dobranoc.
-Dobranoc-nachyliłam się do mamy i pocałowałam ją w policzek. Uważałam, że nigdy nie jest za późno aby okazywać swojej mamie miłość. Weszłam znów po schodach do pokoju. Przy drzwiach od razu poczułam zimne powietrze. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że okno nie jest zamknięte. Czy ja je dziś zostawiłam otwarte? Zastanawiałam się, podeszłam do niego i je zamknęłam. Od razu zrobiło się cieplej. Podeszłam do mojej małej biblioteczki. Wzięłam do ręki książkę J. Greena pt. "Gwiazd naszych wina". Czytałam ją chyba z dziesięć razy, ale zawsze mnie tak samo wzruszała. Weszłam do łóżka i przykrywał się pod samą brodę kołdrą. Zaczęłam czytać. Te same słowa, które nigdy się nie zmieniały, a dawały tyle szczęścia. Zagłębiłam się w lekturze, kiedy nagle sobie przypomniałam. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do torby. Wyciągnęłam kartkę i poszłam do mamy.
-Co jest kochana?-zapytała.
-Dostałam to ze szkoły i masz to wypełnić.
-Szybko sobie przypomniałaś-zaśmiała się i wzięła długopis wraz z kartką. Zaczęła pisać. nagle usłyszałam trzask drzwi. Mama spojrzała się n a mnie.
-Nie zamknęłam drzwi w pokoju- chyba dodałam w myślach. Mama pokiwała głową i oddała mi kartkę.-Dziękuje.
Poszłam do pokoju i dałam kartkę do mojej czarnej torby na ramię. Poszłam znów do łóżka. Chciałam wziąć książkę do ręki, ale nigdzie jej nie było. Na poduszce leżały dwie wyrwane kartki. Krzyknęłam. Dopiero teraz zauważyłam, że okno jest znów otwarte. Podeszłam do niego. Nikogo nie widziałam, ale czego się dziwiłam jest przecież ciemno. Do drzwi ktoś zapukał.
-Nina, to ja mama. Co się stało? Mogę wejść?
-Jasne-szybko zamknęłam okno. mama weszła.
-Co się stało?- zapytała. Miała minę zaniepokojoną.
-Ktoś był u mnie w pokoju.
-Co, to niemożliwe.
-Tak? To jak wyjaśnisz, że moja książka zniknęła, a tu są z niej kartki wyrwane- wskazałam mamie na 'dowód'.
-Nie wiem-mama się zamyśliła.-Może chcesz spać dziś u mnie?
-Nie ma potrzeby. Na prawdę-powiedziałam mamie i pocałowałam ją w policzek.-Dobrze, to pójdę spać, bo jutro ciężki dzień.
-Dobrze. Kocham cię-poszła w stronę drzwi.-Jakbyś czego chciała to mnie zawołaj.
-Dobrze, dobrze- pomachałam mamie i wyszła. Położyłam się do łóżka, wcześniej zapalając małą lampkę. Otuliłam się kołdrą i rozmyślałam. Co tu się dzieje? Kim jest naprawdę Daniel? Czy moja mama coś wie i nie chce mi powiedzieć? Z tymi rozmyśleniami zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz